Pierwsza dystrybucja - moja przygoda z Linuksem
Moim pierwszym Linuksem na ,,stałe'' (wcześniej były testy na wirtualnych maszynach: Fedora, Slackware, Absolute, Edu-Linuksy, SUSE) był Linux Mint. Takie przerobienie Ubuntu. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że aktualizację zalecali robić przez zainstalowanie z płyty nowej wersji. Tydzień temu Debian zagościł na moim komputerze Początkowo to był płacz i zgrzytanie zębów, bo po Mincie znajomość poleceń konsoli była marna, żeby nie powiedzieć, że zerowa. Ale coraz bardziej ta dystrybucja mi się podoba.
No to się pospieszyłeś bo od tygodnia jest nowy Mint LMDE oparty na Debianie.
Właśnie go zainstalowałem i pierwsze kroki w Debianie zaprowadziły mnie tutaj
A moja pierwsza na stałe dystrybucja to był Linux Mint6 Felicja, a pierwsza z pierwszych to gOS 2.0, która była na zakupionym laptopie i zaraz zniknęła na rzecz Windows XP.
Właśnie go zainstalowałem i pierwsze kroki w Debianie zaprowadziły mnie tutaj
A moja pierwsza na stałe dystrybucja to był Linux Mint6 Felicja, a pierwsza z pierwszych to gOS 2.0, która była na zakupionym laptopie i zaraz zniknęła na rzecz Windows XP.
Witam
Oj było ich trochę. Od 10 lat można cały wachlarz przejrzeć, a więc zaczynam wyliczankę. Początki były trudne, dystrybucje dyskietkowe już nawet nie pamiętam jakie, i jak to często bywa zagościł Mandrake z KDE, potem PLD, Knoppix, EduLinux, Aurox, Arch, Gentoo (poważnie, ale za słaby sprzęt miałem na "emergowanie"), Slackware (najdłużej gościł - kilka lat), Ubuntu, Linux Mint, LMDE, Debian Sid i Squeeze. Nie wiem czy to wszystko bo z wiekiem pamięć zawodzi. Teraz mam Ubuntu i testuję LMDE, Debiana Sid i Squeeze. To tyle z mojej strony.
Pozdrawiam.
Oj było ich trochę. Od 10 lat można cały wachlarz przejrzeć, a więc zaczynam wyliczankę. Początki były trudne, dystrybucje dyskietkowe już nawet nie pamiętam jakie, i jak to często bywa zagościł Mandrake z KDE, potem PLD, Knoppix, EduLinux, Aurox, Arch, Gentoo (poważnie, ale za słaby sprzęt miałem na "emergowanie"), Slackware (najdłużej gościł - kilka lat), Ubuntu, Linux Mint, LMDE, Debian Sid i Squeeze. Nie wiem czy to wszystko bo z wiekiem pamięć zawodzi. Teraz mam Ubuntu i testuję LMDE, Debiana Sid i Squeeze. To tyle z mojej strony.
Pozdrawiam.
Ech, Debian mnie znowu zadziwił mało z krzesła nie spadłem. Ale od początku .
Miałem ja sobie (właściwie to ma moja żona, ja jestem tylko administratorem systemu) Debiana Lenny wszystko już prawie dwa lata działa bez zarzutu.
Ten pierwszy Debian Lenny się ładnie prawie sam zainstalował, z instalacją niektórych programów już tak łatwo nie było. Dzięki forum przebrnąłem przez instalację wielu aplikacji a łatwo nie mieliście (zmiany w pliku sources.list chciałem dokonywać za pomocą OpenOffice). Od tamtej pory się już troszeczkę nauczyłem.
Przy okazji małej modernizacji „biura” mojej żony wyszło, że musi mieć jeszcze jeden komputerek na mieście. Wygrzebałem więc starego blaszaka (sempron jakiś ze starym radonem) i zainstalowałem najnowszą wersję testową Squeeze. Wszystko przebiegło ładnie i sprawnie programy, które kiedyś z takim trudem instalowałem poszły gładko (jako pierwszy instaluje leafpad do zmian w pliku sources.list), nawet skaner, z którym poprzednia instalacja toczyła wielkie boje dał się w mirę szybko dołączyć, choć sposób prosty nie jest, model optik slim 2400 + wymaga trochę zachodu niestety.
Zachęcony takim obrotem sprawy postanowiłem nowszy system zainstalować na komputerze głównym miałem kopie wszystkich plików na dysku zewnętrznym więc mi się wydawało że nic mi nie grozi (jeżeli nie wiecie o czym mówię to nie ma nic gorszego od żony, która na komputerze musi coś zrobić a komputer w proszku), a że przy poprzedniej instalacji mimo że działała doskonale musiałem siłą rzeczy błędów dużo zrobić. Zapuściłem startowanie z testowej wersji.
Instalacja przebiegała jak mi się zdawało bez problemu więc usunięcie płyty i co, mało z krzesła nie spadłem czarny ekran.
Na nowym komputerze grafika to jakaś GF więc takiego obrotu sprawy nie przewidywałem, szok na szczęście w odwodzie jest stary komputer robię więc instalacje ze starszym nieco obrazem i to samo tyle, że tam do wyboru w opcjach startowych, już była troszkę starsza wersja (dopiero po kilkunastu minutach wpadłem żeby ja uruchomić zadziała jest obraz ale wyjątkowo podły. Oczywiście dla speców to już tylko małym palcem, żeby z grafiką coś zrobić, ja dałem spokój.
Szybko wróciłem do wersji stabilnej.
Wszystko przebiegło doskonale (wg mnie oczywiście), tym razem wybrałem przy instalacji opcję „z oddzielną partycją home” nie wiem jeszcze czy to dobrze bo do końca nie wiem co to znaczy.
Reasumując Debian w wersji stabilnej dla zielonych na pierwszy raz tak, wersja testowa w moim przypadku mnie o szybsze bicie serca przyprawiła i to tylko tyle jak na razie.
Ze śmiesznych co mi się po drodze przydarzyły to za nic nie moglem skopiować pliku do katalogu z poziomu roota za pomocą konsoli (wymagane przy instalacji skanera) o ile na staruszku przy instalacji Squeeze jakoś poszło, wiem to fuks, o tyle na nowym już za nic. Konsola uparcie twierdziła, że nie ma takiego pliku i katalogu ale teraz już wiem, że z poziomu roota można przecież uruchomić mc (musiałem w najpierw zainstalować) i tam tę operacje wykonać. Poprzednio mi się to mc strasznie skomplikowane zdawało. Teraz jakoś się udało skaner działa.
Trochę mnie to zmartwiło, że nowy system ma moją grafikę gdzieś, może jednak jeszcze sytuacja ulegnie zmianie.
A narzekałem na nudę przy Debianie. Aha i nieco denerwujące jest to, że tym razem przy starcie systemu num lock się nie uruchamia automatycznie a hasło mam z cyframi zainstalowałem programik za Waszą radą ale on uruchamia num lock dopiero jak się system uruchomi. Może jeszcze doczytam. No i tym razem nie zainstalowałem żadnego firewalla tu na Debianie zupełnie nie rozumiem tej aplikacji.
Pozdrawiam Jurek
Miałem ja sobie (właściwie to ma moja żona, ja jestem tylko administratorem systemu) Debiana Lenny wszystko już prawie dwa lata działa bez zarzutu.
Ten pierwszy Debian Lenny się ładnie prawie sam zainstalował, z instalacją niektórych programów już tak łatwo nie było. Dzięki forum przebrnąłem przez instalację wielu aplikacji a łatwo nie mieliście (zmiany w pliku sources.list chciałem dokonywać za pomocą OpenOffice). Od tamtej pory się już troszeczkę nauczyłem.
Przy okazji małej modernizacji „biura” mojej żony wyszło, że musi mieć jeszcze jeden komputerek na mieście. Wygrzebałem więc starego blaszaka (sempron jakiś ze starym radonem) i zainstalowałem najnowszą wersję testową Squeeze. Wszystko przebiegło ładnie i sprawnie programy, które kiedyś z takim trudem instalowałem poszły gładko (jako pierwszy instaluje leafpad do zmian w pliku sources.list), nawet skaner, z którym poprzednia instalacja toczyła wielkie boje dał się w mirę szybko dołączyć, choć sposób prosty nie jest, model optik slim 2400 + wymaga trochę zachodu niestety.
Zachęcony takim obrotem sprawy postanowiłem nowszy system zainstalować na komputerze głównym miałem kopie wszystkich plików na dysku zewnętrznym więc mi się wydawało że nic mi nie grozi (jeżeli nie wiecie o czym mówię to nie ma nic gorszego od żony, która na komputerze musi coś zrobić a komputer w proszku), a że przy poprzedniej instalacji mimo że działała doskonale musiałem siłą rzeczy błędów dużo zrobić. Zapuściłem startowanie z testowej wersji.
Instalacja przebiegała jak mi się zdawało bez problemu więc usunięcie płyty i co, mało z krzesła nie spadłem czarny ekran.
Na nowym komputerze grafika to jakaś GF więc takiego obrotu sprawy nie przewidywałem, szok na szczęście w odwodzie jest stary komputer robię więc instalacje ze starszym nieco obrazem i to samo tyle, że tam do wyboru w opcjach startowych, już była troszkę starsza wersja (dopiero po kilkunastu minutach wpadłem żeby ja uruchomić zadziała jest obraz ale wyjątkowo podły. Oczywiście dla speców to już tylko małym palcem, żeby z grafiką coś zrobić, ja dałem spokój.
Szybko wróciłem do wersji stabilnej.
Wszystko przebiegło doskonale (wg mnie oczywiście), tym razem wybrałem przy instalacji opcję „z oddzielną partycją home” nie wiem jeszcze czy to dobrze bo do końca nie wiem co to znaczy.
Reasumując Debian w wersji stabilnej dla zielonych na pierwszy raz tak, wersja testowa w moim przypadku mnie o szybsze bicie serca przyprawiła i to tylko tyle jak na razie.
Ze śmiesznych co mi się po drodze przydarzyły to za nic nie moglem skopiować pliku do katalogu z poziomu roota za pomocą konsoli (wymagane przy instalacji skanera) o ile na staruszku przy instalacji Squeeze jakoś poszło, wiem to fuks, o tyle na nowym już za nic. Konsola uparcie twierdziła, że nie ma takiego pliku i katalogu ale teraz już wiem, że z poziomu roota można przecież uruchomić mc (musiałem w najpierw zainstalować) i tam tę operacje wykonać. Poprzednio mi się to mc strasznie skomplikowane zdawało. Teraz jakoś się udało skaner działa.
Trochę mnie to zmartwiło, że nowy system ma moją grafikę gdzieś, może jednak jeszcze sytuacja ulegnie zmianie.
A narzekałem na nudę przy Debianie. Aha i nieco denerwujące jest to, że tym razem przy starcie systemu num lock się nie uruchamia automatycznie a hasło mam z cyframi zainstalowałem programik za Waszą radą ale on uruchamia num lock dopiero jak się system uruchomi. Może jeszcze doczytam. No i tym razem nie zainstalowałem żadnego firewalla tu na Debianie zupełnie nie rozumiem tej aplikacji.
Pozdrawiam Jurek
Ja zacząłem od Ubuntu Dapper Drake (2006 rok) - które jest do dzisiaj wspierane! Później był Debian, Slackware, Ubuntu, Debian i ostatecznie tak już zostało. Debiana używam od wersji 4.0. Świetna dystrybucja. Testowałem jeszcze takie systemy - do tygodnia - jak opensuse, mandriva (porażka totalna) i wiele, wiele innych, które gościły na laptopie mniej niż dwie doby.
Gdzieś około 1999 roku na moim leciwym już P166MMX i 64MB RAM zainstalowałem Mandrake Linux w wersji 7.0. Cóż to była za radość. Piękny to był system w porównaniu z szarym Windows98. (KDE2).
Następnie, już na lepszym komputerze - C400 - zainstalowałem SUSE w wersji 9.0 (2003 rok). Tutaj już KDE 3, które było cudowne.
2004 rok to rok Ubuntu 4.10. I wtedy poznałem GNOME - i do tej pory używam.
Potem Debiany, Slacki, itp. i zmiana komputera w 2005 na PIII 933MHZ, 256MB RAM. - I wykorzystuję to do tej pory.
Aktualnie korzystam z Ubuntu 9.04 GNOME.
Mam zamiar w niedalekiej przyszłości wymienić mojego grata na coś dużo szybszego, ale jednordzeniowego, jako że nie mam dużej kasy. Coś ala P4 3.66, 4GB RAM, GF6600.
A może najtańszą dwurdzeniówkę? Nie gram w gry poza CS 1.6 i Warcraft 2. Do samego Linuksa P4 powinno wystarczyć?
Następnie, już na lepszym komputerze - C400 - zainstalowałem SUSE w wersji 9.0 (2003 rok). Tutaj już KDE 3, które było cudowne.
2004 rok to rok Ubuntu 4.10. I wtedy poznałem GNOME - i do tej pory używam.
Potem Debiany, Slacki, itp. i zmiana komputera w 2005 na PIII 933MHZ, 256MB RAM. - I wykorzystuję to do tej pory.
Aktualnie korzystam z Ubuntu 9.04 GNOME.
Mam zamiar w niedalekiej przyszłości wymienić mojego grata na coś dużo szybszego, ale jednordzeniowego, jako że nie mam dużej kasy. Coś ala P4 3.66, 4GB RAM, GF6600.
A może najtańszą dwurdzeniówkę? Nie gram w gry poza CS 1.6 i Warcraft 2. Do samego Linuksa P4 powinno wystarczyć?
Pomimo iż użytkownikiem PC jestem od bardzo dawna, bo już od 1996 roku, to z Linuxem niestety zetknąłem się bardzo późno. Nie wiem dlaczego tak wyszło - pomimo iż zawsze byłem ogólnie zainteresowany informatyką i spędzałem mnóstwo czasu przed komputerem, to jakoś nie przyszło mi do głowy, aby spróbować przetestować jakiś alternatywny system, czego żałuję.
Zaczynałem od Ubuntu w tej zremiksowanej, polskiej wersji 8.04 (była to jesień 2008 roku). Długo jednak przy tym nie obstałem i przez pewien okres bardzo często zmieniałem dystrybucje na swoim domowym PC - przez jakiś niecały rok przewinęło się praktycznie wszystko - Debian (to chyba najdłużej), Mandriva, OpenSUSE, Fedora, wszelkie wersje Ubuntu i pewnie jeszcze coś, o czym już nie pamiętam. Potem przez dłuższy czas siedziałem na ArchLinuxie, a potem to miałem sporą przerwę z Linuxami i na swoich komputerach z pewnych względów nie miałem nigdzie go zainstalowanego. Ostatnio jednak nabyłem netbooka i postawiłem na nim Debiana, z czego jestem niezmiernie zadowolony i tak zapewne zostanie na dłużej, bo system sprawuje się znakomicie. Lekkim szokiem było dla mnie to, że pomimo instalacji niby najcięższego środowiska graficznego, KDE4, system działa naprawdę błyskawicznie. Na Windows 7 Starter raczej nigdy nie osiągnąłbym podobnych rezultatów w wydajności.
[Quote=Squeeze]Do samego Linuksa P4 powinno wystarczyć?[/Quote]
W zupełności. Chociaż dziwi mnie trochę twoje uparcie na procesor jednordzeniowy. Przy dzisiejszych cenach i technologiach raczej nie ma to większego uzasadnienia i moim zdaniem powinieneś zdecydować się na jakiś tańszy procesor dwurdzeniowy.
Zaczynałem od Ubuntu w tej zremiksowanej, polskiej wersji 8.04 (była to jesień 2008 roku). Długo jednak przy tym nie obstałem i przez pewien okres bardzo często zmieniałem dystrybucje na swoim domowym PC - przez jakiś niecały rok przewinęło się praktycznie wszystko - Debian (to chyba najdłużej), Mandriva, OpenSUSE, Fedora, wszelkie wersje Ubuntu i pewnie jeszcze coś, o czym już nie pamiętam. Potem przez dłuższy czas siedziałem na ArchLinuxie, a potem to miałem sporą przerwę z Linuxami i na swoich komputerach z pewnych względów nie miałem nigdzie go zainstalowanego. Ostatnio jednak nabyłem netbooka i postawiłem na nim Debiana, z czego jestem niezmiernie zadowolony i tak zapewne zostanie na dłużej, bo system sprawuje się znakomicie. Lekkim szokiem było dla mnie to, że pomimo instalacji niby najcięższego środowiska graficznego, KDE4, system działa naprawdę błyskawicznie. Na Windows 7 Starter raczej nigdy nie osiągnąłbym podobnych rezultatów w wydajności.
[Quote=Squeeze]Do samego Linuksa P4 powinno wystarczyć?[/Quote]
W zupełności. Chociaż dziwi mnie trochę twoje uparcie na procesor jednordzeniowy. Przy dzisiejszych cenach i technologiach raczej nie ma to większego uzasadnienia i moim zdaniem powinieneś zdecydować się na jakiś tańszy procesor dwurdzeniowy.
Moją pierwszą dystrybucją Linuksa był Knoppix. Poznałem ten system wiele lat temu. Miałem wtedy komputer stacjonarny z Windowsem i padł mi dysk twardy. Dysk trafił do serwisu, a ja wydawało się, iż będę skazany z tego powodu na długą przerwę od komputera. Jednak dowiedziałem się o istnieniu systemów, które nie wymagają dysku twardego, mogą być uruchamiane jako live z CD. Postanowiłem zaopatrzyć się w taki system i akurat trafił mi się Knoppix (kupiłem go z gazetą traktującą o tematyce linuksowej). Knoppix mi wtedy bardzo pomógł, dzięki niemu mogłem normalnie korzystać z komputera, przeglądać strony internetowe, rozmawiać przez komunikator, pisać w edytorze tekstu itd. Miałem co prawda pewne trudności z niektórymi rzeczami, jednak ogólnie Linux wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Jednak kiedy otrzymałem nowy dysk twardy w zamian za stary uszkodzony to jednak nie zdecydowałem się jeszcze na poznanie Linuksa i zainstalowałem ten system, który dobrze znałem i miałem wcześniej, czyli Windows.
Rok temu zrezygnowałem z komputera stacjonarnego i zakupiłem netbooka z Windowsem XP. System ten jednak średnio sprawdzał się na netbooku, słaba wydajność. Postanowiłem, iż zrezygnuję z Windowsa i spróbuję Linuksa. Wybór padł na popularnego Ubuntu. Pobrałem z sieci i zainstalowałem wersję 10.04. System mi się spodobał, był prosty w obsłudze, łatwo można było go skonfigurować, nie odstraszał początkującego w Linuksach użytkownika, jakim bez wątpienia jestem i przede wszystkim sprawnie i wydajnie działał na moim netbooku. Zostałem przy Linuksie i tak jest do dzisiaj. Z Ubuntu 10.04 przeszedłem na 10.10, a następnie postanowiłem spróbować Debiana. Dzięki temu nauczyłem się kilku podstawowych rzeczy w obsłudze Linuksa. Aktualnie korzystam z Debiana testowego i jestem w pełni zadowolony.
Rok temu zrezygnowałem z komputera stacjonarnego i zakupiłem netbooka z Windowsem XP. System ten jednak średnio sprawdzał się na netbooku, słaba wydajność. Postanowiłem, iż zrezygnuję z Windowsa i spróbuję Linuksa. Wybór padł na popularnego Ubuntu. Pobrałem z sieci i zainstalowałem wersję 10.04. System mi się spodobał, był prosty w obsłudze, łatwo można było go skonfigurować, nie odstraszał początkującego w Linuksach użytkownika, jakim bez wątpienia jestem i przede wszystkim sprawnie i wydajnie działał na moim netbooku. Zostałem przy Linuksie i tak jest do dzisiaj. Z Ubuntu 10.04 przeszedłem na 10.10, a następnie postanowiłem spróbować Debiana. Dzięki temu nauczyłem się kilku podstawowych rzeczy w obsłudze Linuksa. Aktualnie korzystam z Debiana testowego i jestem w pełni zadowolony.