Dobry ,,joke'' na dobry początek dnia
Policjant zatrzymuje blondynkę:
- Poproszę prawo jazdy!
- A co to jest?
- To taki kartonik ze zdjęciem uprawniający do prowadzenia pojazdu.
- Aha, proszę bardzo.
- Poproszę jeszcze dowód rejestracyjny.
- E...?
- Taki różowy kartonik mówiący o tym, że jest pani właścicielką pojazdu.
- Aha, proszę.
Policjant zdejmuje spodnie.
- Co, znowu alkomat?
- Poproszę prawo jazdy!
- A co to jest?
- To taki kartonik ze zdjęciem uprawniający do prowadzenia pojazdu.
- Aha, proszę bardzo.
- Poproszę jeszcze dowód rejestracyjny.
- E...?
- Taki różowy kartonik mówiący o tym, że jest pani właścicielką pojazdu.
- Aha, proszę.
Policjant zdejmuje spodnie.
- Co, znowu alkomat?
- kamilos199
- Posty: 1
- Rejestracja: 22 lipca 2013, 10:05
- Lokalizacja: Olsztyn
-
- Posty: 3
- Rejestracja: 24 września 2013, 13:56
- Lokalizacja: Orzysz
Tam mi się skojarzyło. Jak odwiedzam Kolegę i się grzecznie o żonkę pytam Kolega niezmiennie odpowiada "zarażona wróci z miasta " Miła żonka mojego Kolegi ma duże poczucie humoru i zawsze nam na stole stawia dobry kawał ciasta mimo że czasem już żubrówka na stole stoi i ciasto średnio nam do tego idzie.
Z tym Kolegą to jeszcze jedna historia trochę śmieszna trochę straszna. A że w dziale luźne jesteśmy to Wam przytoczę.
Z wężami to trzeba uważać. To co napiszę to żadna anegdota tylko realna. Syn mojego przyjaciela jak jeszcze mały był to węża chciał wąż przy jakiejś okazji się drogą kupna chyba w domu znalazł.
Cieniutki zielony jak glista był ledwo mu się myszka w pysk mieściła i to mała musiała być a zwierzątko na milutkie i gdzie tam na groźne wcale nie wyglądało.
Czas jednak płynął i gadzina rosła (widać myszki tłuste ) i już się myszkami zadowalać nie raczył dość szybko królika lub dwa na jedno posiedzenie sobie życzył.
Wkrótce gad był jak ze środka Tajlandii ogon w kuchni a łeb przez korytarz do pokoju wsadzał nawet nie wiadomo kiedy kilka metrów z tej glisty się zrobiło.
A silne bydle bo potrafił kanapę na której sobie siedzieliśmy oba więc sto parę kilo co najmniej plus kanapa z 50 przed nami stolik z czymś i to wszystko razem na środek pokoju wyjeżdżało jak się gadzinie tak właśnie zamarzyło i to szybko ledwo zdążyć czas był żeby kieliszeczki i inne naczynie szlachetne zebrać i przed zmarnowaniem wszystko uchronić.
Kłopot z nim coraz większy i kolega zaczął przemyśliwać co by z nim zrobić bo syn też dorósł i nie w głowę mu już gad były tylko inne stworzenia .Los gada jedno zdarzenie przypieczętowało.
Wziął sobie najzwyczajniej w świecie któregoś dnia przez okno na czwartym pietrze kierunek na wolność obrał, widać uznał dorosłość swoja za wystarczającą żeby się z światem zmierzyć.
Szukania było oj było ale za nic gada ani bliżej ani dalej widać nie było.
Po dwóch dniach się znalazł w dramatycznych okolicznościach, pani sąsiadka z psem na spacerek sobie i piesek gada wyczuł obszczekując głośno, gada nie widać bo ciemno w krzaczku pani Ana myśląc że piesek kota straszy a i przy tym miłośniczką kotów też była do krzaczka na ratunek kotu, a tu najprawdziwszy łeb gada jak cielaka prawie z sykiem wiadomo co się dalej działo nie muszę już w szczegółach opisywać w każdym razie krzyk był takiego koloru i tak donośny że Krawczak mój kolega właściciel gada już wiedział że gadzina się znalazła, ba o tym to wiedzieli prawie wszyscy mieszkańcy Otwocka taki to krzyk był (to sobie sami swoją reakcję wyobraźcie). Jak powiadam w tej samej minucie decyzja co z wężem powstała. Trudno jednak wykonać było bo się okazuje pozbyć się takiego dużego gada nie rąbiąc go na kotlety nie jest łatwo ,nikt go nie chce ogród ZOO nie bo takich samych ma już tyle a telefonów żeby zabrać za dopłatą nawet jeszcze więcej. Kupić to by jakiś wyjątkowy amator musiał się znaleźć bo wszyscy takiego właśnie chcą sprzedać bo im też regały i inne gady w domu przestawiają jak właściciel w tym czasie ciężko na niego pracuje bo już nawet dwa króliki mało jest. Szczęśliwym trafem ja w cyrku z moją córką wtedy jeszcze bardzo małoletnią będąc widzę że w występach udział bierze gad w maści i kształcie bardzo do tego opisywanego podobny, tylko o kilometr mniejszy i w jakimś olśnieniu chyba po występie dyrekcji kupno gada dużego (jak dziś pamiętam tak się wyraziłem ) proponuję cenę okazyjną obiecując, choć wiem że kolega by nawet dopłacić był skory byle by się gada z czystym sumieniem pozbyć. Jedziemy więc dogada oni się z jakąś walizeczka alu naszykowali nie miałem pojęcia do czego ta walizka bo jak bym wiedział że na gada to ze śmiechu pewno po schodach do Kolegi na czwarte bym nie doszedł tylko na dól się turlał. Jakież było ich zdziwko wielkie jak gada zobaczyli, a przecież ludzie dorośli i w cyrku połowę życia miny mieli głupie oczywiście gad się do walizki nie zmieścił tylko po jakaś beczułkę pojechali, w ten sposób gad się artystką stał (to się na koniec okazało że dziewczynka jest) .Koniec tej historii to optymistyczny bo za gada forsy koledze nadali tyle że ochoczo i bez skrupułów stolik który już w historii udział brał, wszelkim dobrem zastawił i gada żeśmy długo wspominali. Tak więc z gadami uważać trzeba taki to morał na koniec wychodzi.
Jurek
Z tym Kolegą to jeszcze jedna historia trochę śmieszna trochę straszna. A że w dziale luźne jesteśmy to Wam przytoczę.
Z wężami to trzeba uważać. To co napiszę to żadna anegdota tylko realna. Syn mojego przyjaciela jak jeszcze mały był to węża chciał wąż przy jakiejś okazji się drogą kupna chyba w domu znalazł.
Cieniutki zielony jak glista był ledwo mu się myszka w pysk mieściła i to mała musiała być a zwierzątko na milutkie i gdzie tam na groźne wcale nie wyglądało.
Czas jednak płynął i gadzina rosła (widać myszki tłuste ) i już się myszkami zadowalać nie raczył dość szybko królika lub dwa na jedno posiedzenie sobie życzył.
Wkrótce gad był jak ze środka Tajlandii ogon w kuchni a łeb przez korytarz do pokoju wsadzał nawet nie wiadomo kiedy kilka metrów z tej glisty się zrobiło.
A silne bydle bo potrafił kanapę na której sobie siedzieliśmy oba więc sto parę kilo co najmniej plus kanapa z 50 przed nami stolik z czymś i to wszystko razem na środek pokoju wyjeżdżało jak się gadzinie tak właśnie zamarzyło i to szybko ledwo zdążyć czas był żeby kieliszeczki i inne naczynie szlachetne zebrać i przed zmarnowaniem wszystko uchronić.
Kłopot z nim coraz większy i kolega zaczął przemyśliwać co by z nim zrobić bo syn też dorósł i nie w głowę mu już gad były tylko inne stworzenia .Los gada jedno zdarzenie przypieczętowało.
Wziął sobie najzwyczajniej w świecie któregoś dnia przez okno na czwartym pietrze kierunek na wolność obrał, widać uznał dorosłość swoja za wystarczającą żeby się z światem zmierzyć.
Szukania było oj było ale za nic gada ani bliżej ani dalej widać nie było.
Po dwóch dniach się znalazł w dramatycznych okolicznościach, pani sąsiadka z psem na spacerek sobie i piesek gada wyczuł obszczekując głośno, gada nie widać bo ciemno w krzaczku pani Ana myśląc że piesek kota straszy a i przy tym miłośniczką kotów też była do krzaczka na ratunek kotu, a tu najprawdziwszy łeb gada jak cielaka prawie z sykiem wiadomo co się dalej działo nie muszę już w szczegółach opisywać w każdym razie krzyk był takiego koloru i tak donośny że Krawczak mój kolega właściciel gada już wiedział że gadzina się znalazła, ba o tym to wiedzieli prawie wszyscy mieszkańcy Otwocka taki to krzyk był (to sobie sami swoją reakcję wyobraźcie). Jak powiadam w tej samej minucie decyzja co z wężem powstała. Trudno jednak wykonać było bo się okazuje pozbyć się takiego dużego gada nie rąbiąc go na kotlety nie jest łatwo ,nikt go nie chce ogród ZOO nie bo takich samych ma już tyle a telefonów żeby zabrać za dopłatą nawet jeszcze więcej. Kupić to by jakiś wyjątkowy amator musiał się znaleźć bo wszyscy takiego właśnie chcą sprzedać bo im też regały i inne gady w domu przestawiają jak właściciel w tym czasie ciężko na niego pracuje bo już nawet dwa króliki mało jest. Szczęśliwym trafem ja w cyrku z moją córką wtedy jeszcze bardzo małoletnią będąc widzę że w występach udział bierze gad w maści i kształcie bardzo do tego opisywanego podobny, tylko o kilometr mniejszy i w jakimś olśnieniu chyba po występie dyrekcji kupno gada dużego (jak dziś pamiętam tak się wyraziłem ) proponuję cenę okazyjną obiecując, choć wiem że kolega by nawet dopłacić był skory byle by się gada z czystym sumieniem pozbyć. Jedziemy więc dogada oni się z jakąś walizeczka alu naszykowali nie miałem pojęcia do czego ta walizka bo jak bym wiedział że na gada to ze śmiechu pewno po schodach do Kolegi na czwarte bym nie doszedł tylko na dól się turlał. Jakież było ich zdziwko wielkie jak gada zobaczyli, a przecież ludzie dorośli i w cyrku połowę życia miny mieli głupie oczywiście gad się do walizki nie zmieścił tylko po jakaś beczułkę pojechali, w ten sposób gad się artystką stał (to się na koniec okazało że dziewczynka jest) .Koniec tej historii to optymistyczny bo za gada forsy koledze nadali tyle że ochoczo i bez skrupułów stolik który już w historii udział brał, wszelkim dobrem zastawił i gada żeśmy długo wspominali. Tak więc z gadami uważać trzeba taki to morał na koniec wychodzi.
Jurek