Pierwsza dystrybucja - moja przygoda z Linuksem
[quote="genobis"]
Filmik fajny, chociaż piosenka jednak tendecyjna (i nic tu nie zmienia fakt, że to zamierzone ]
Hyy wiesz co się komu podoba, np dla mnie czasami zaczynają się podobać kawałki które mi się wcześniej nie podobały, gusty są różne a nawet dla danej osoby nie są stałe...
A może ta muza Ci się spodoba, to moje pierwsze video o Compiz Fusion nagrywane z myślą publikacji w szerszym gronie a nie tylko do pokazywania dla znajomych...
Filmik fajny, chociaż piosenka jednak tendecyjna (i nic tu nie zmienia fakt, że to zamierzone ]
Hyy wiesz co się komu podoba, np dla mnie czasami zaczynają się podobać kawałki które mi się wcześniej nie podobały, gusty są różne a nawet dla danej osoby nie są stałe...
A może ta muza Ci się spodoba, to moje pierwsze video o Compiz Fusion nagrywane z myślą publikacji w szerszym gronie a nie tylko do pokazywania dla znajomych...
Witam wszystkich bardzo serdecznie, to mój pierwszy post na tym forum
Moja przygoda z Linuksem zaczęła się bardzo niedawno, bo ok. 1,5 miesiąca temu (w porównaniu z wieloma z was to jestem "świeżakiem" ).
Pierwszą dystrybucją było oczywiście najpopularniejsze i najmodniejsze dzisiaj Ubuntu (wtedy w wersji 8.04).
Bardzo szybko przypadł mi ten system do gustu, z czasem coraz bardziej się zacząłem interesować wolnymi systemami operacyjnymi i próbować rozmaitych, innych dystrybucji.
Przed instalacją Debiana próbowałem jeszcze Kubuntu, Xubuntu i Mandrivę 2009.
Teraz jest Debian Sid (od ok. 2 tygodni) i zapewne zostanę na nim dłużej. Postanowiłem ostatecznie przesiąść się na Debiana z paru względów. Ubuntu jakby nie patrzeć jest zbyt proste i klikalne, co nie sprzyja uczeniu się i zwiększaniu swojego stopnia zaawansowania z Linuksa. Ja jako jeszcze początkujący, uznałem, że Debian jako dystrybucja bardziej zaawansowana lepiej pozwoli mi poznać wszelkie tajniki tego systemu Do tego oczywiście "apt-get", lekkość, szybkość, stabilność - to również zaważyło na wyborze tejże dystrybucji.
Moja przygoda z Linuksem zaczęła się bardzo niedawno, bo ok. 1,5 miesiąca temu (w porównaniu z wieloma z was to jestem "świeżakiem" ).
Pierwszą dystrybucją było oczywiście najpopularniejsze i najmodniejsze dzisiaj Ubuntu (wtedy w wersji 8.04).
Bardzo szybko przypadł mi ten system do gustu, z czasem coraz bardziej się zacząłem interesować wolnymi systemami operacyjnymi i próbować rozmaitych, innych dystrybucji.
Przed instalacją Debiana próbowałem jeszcze Kubuntu, Xubuntu i Mandrivę 2009.
Teraz jest Debian Sid (od ok. 2 tygodni) i zapewne zostanę na nim dłużej. Postanowiłem ostatecznie przesiąść się na Debiana z paru względów. Ubuntu jakby nie patrzeć jest zbyt proste i klikalne, co nie sprzyja uczeniu się i zwiększaniu swojego stopnia zaawansowania z Linuksa. Ja jako jeszcze początkujący, uznałem, że Debian jako dystrybucja bardziej zaawansowana lepiej pozwoli mi poznać wszelkie tajniki tego systemu Do tego oczywiście "apt-get", lekkość, szybkość, stabilność - to również zaważyło na wyborze tejże dystrybucji.
Moja przygoda z linuksem zaczęła się już prawie 5 lat temu. Uparłam się, że chcę, więc, chyba złośliwie były facet zainstalował mi łaskawie... Mandrivę. Uważam, że to największa pomyłka, z jaką się kiedykolwiek zetknęłam (Mandriva, nie facet). Potem zmieniłam Towarzysza Niedoli na użytkownika Gentoo - z wielką radością. Komputery stacjonarne u mnie w domu chodzą właśnie na Gentoo i jestem nim poważnie zachwycona. Największą zaletą Gentoo (moim skromnym zdaniem) jest... społeczność. Masz problem, to o ile jest on rozwiązywalny - wchodzisz na forum, wyjaśniasz, jedziesz.
Na laptopie mam Ubuntu i ono mnie coraz bardziej irytuje. Owszem, bardziej irytuje laptop niż Ubuntu, ale jednak. Jest prymitywne jak budowa cepa, urocze, uładzone, posłuszne, bezduszne i w sumie wygodne. Najbardziej denerwuje mnie (przepraszam) tumaniarska społeczność, która udziela idiotycznych porad na swoich forach, porady te są od czapy i nie mają żadnego, najmniejszego zainteresowania. Dlatego właśnie coraz bardziej się zastanawiam nad porzuceniem tego nieszczęsnego Ubuntu dla Debiana właśnie - bo skoro i tak jedyne rozsądne rozwiązania problemów to te z forów i blogów Debianowych... to ,,po cukierka mnie'' Ubuntu? Tym bardziej, że ja tam chyba w gruncie rzeczy wolę konsolę niż jakieś fajerwerkowe bzdurki do instalacji oprogramowania i monitorowania systemu.
Gentoo budzi mój respekt - ja jestem straszna lama w gruncie rzeczy - Debian z tego co czytałam, wydaje się być odpowiedzią na moje problemy.
Zobaczymy, życie pokaże.
Na laptopie mam Ubuntu i ono mnie coraz bardziej irytuje. Owszem, bardziej irytuje laptop niż Ubuntu, ale jednak. Jest prymitywne jak budowa cepa, urocze, uładzone, posłuszne, bezduszne i w sumie wygodne. Najbardziej denerwuje mnie (przepraszam) tumaniarska społeczność, która udziela idiotycznych porad na swoich forach, porady te są od czapy i nie mają żadnego, najmniejszego zainteresowania. Dlatego właśnie coraz bardziej się zastanawiam nad porzuceniem tego nieszczęsnego Ubuntu dla Debiana właśnie - bo skoro i tak jedyne rozsądne rozwiązania problemów to te z forów i blogów Debianowych... to ,,po cukierka mnie'' Ubuntu? Tym bardziej, że ja tam chyba w gruncie rzeczy wolę konsolę niż jakieś fajerwerkowe bzdurki do instalacji oprogramowania i monitorowania systemu.
Gentoo budzi mój respekt - ja jestem straszna lama w gruncie rzeczy - Debian z tego co czytałam, wydaje się być odpowiedzią na moje problemy.
Zobaczymy, życie pokaże.
Pierwsze distro zainstalowałem ze 2 lata temu - było to Ubuntu 6.06 - 6.10 było za głupie dla mego laptopa i padało przy próbie partycjonowania dysku. W między czasie testowałem z 10 różnych dystrybucji (Fedora 8 była ostatnią dzięki której padła mi całkowicie kość ramu). Miałem krótką przerwę i zainstalowałem sobie Debiana - instalator bardzo prosty (nawet ten w trybie expert) i od tego czasu Debian miał tylko 1 reinstalację (awaria X'ów po aktualizacji do Sida).
Ja zetknalem sie z Linuksami gdzies okolo 2002 roku. Wtedy zainteresowalem sie takim tworem jak Turbolinux. "Romans" nie trwal dlugo i po jakims czasie przesiadlem sie na Mandrake'a. Ale ktora to byla wersja, to juz nie pamietam. W kazdym razie on takze mnie dobijal i tak oto przesiadlem sie na PLD - najpierw 1.0, a potem 1.99. Nie doczekalem do 2.0 stable, bo zainteresowalem sie Gentoo (krotko) oraz Ubuntu - glownie ze wzgledu na niewielki wklad wlasny w odpaleniu go. Wszystko jednak ma swoje granice, takze moja tolerancja dla wysypujacego sie Kubuntu - czas sie siegnac do podstaw - i tak oto powstal Choc... znaczy tak oto postawilem Debiana
Zaczęło się od Knoppixa jako systemu live-cd, równolegle zainstalowałem Suse 10.1. Na początku było różnie, tym bardziej że postawiłem sobie wersje 64bitową, z którą miałem same problemy. Po jakimś czasie Suse zamieniłem na Mandrivę, która z biegiem czasu zastąpiła Windowsa jako system podstawowy. Po drodze obok tej dwójki bawiły u mnie jeszcze Xubuntu i Kubuntu. Ale to wszytko były w sumie przelotne miłostki. Od prawie 1,5 roku korzystam z Debiana (najpierw Etch - krótko, później Lenny) i już chyba go nie zmienię.
Moja przygoda zaczęła się w 1998 roku, kiedy to zainstalowałem sobie mandrake 6.1 (helios) czyli red hat przemianowany na Mandrake, potem SuSe w 1999 i Office for Linux :-)
Następnie Slackware, pierwsze PLD ... wiele innych dystrybucji z czego połowy nie pamiętam aż stanęło na Debianie :-) (SID). Chociaż muszę przyznać, że mam wielki sentyment do PLD, świetne distro jeśli chodzi o serwery i muszę przyznać że w pewnych kwestiach lepiej poukładane od Debiana ale to jest tylko moje skromne zdanie. Generalnie sprawia mi wielką frajdę zabawa z linuksem oraz wdrażanie go w firmach czy to na serwerach czy na desktopach oraz zarażanie ideą moich znajomych poprzez instalację na ich laptopach i PC. ;-)
Następnie Slackware, pierwsze PLD ... wiele innych dystrybucji z czego połowy nie pamiętam aż stanęło na Debianie :-) (SID). Chociaż muszę przyznać, że mam wielki sentyment do PLD, świetne distro jeśli chodzi o serwery i muszę przyznać że w pewnych kwestiach lepiej poukładane od Debiana ale to jest tylko moje skromne zdanie. Generalnie sprawia mi wielką frajdę zabawa z linuksem oraz wdrażanie go w firmach czy to na serwerach czy na desktopach oraz zarażanie ideą moich znajomych poprzez instalację na ich laptopach i PC. ;-)
W moim przypadku przygodę z Linuksem zacząłem ok 1,5 roku temu od używania kont shellowych. Potem były różne dystrybucje LiveCD (głównie Knoppix, Slax i BackTrack), ale w sumie rzadko ich używałem. Pierwszą zainstalowaną dystrybucją na moim komputerze był właśnie Debian. Wcześniej co prawda bawiłem się trochę Ubuntu i miałem go zainstalowanego nawet przez kilka dni na innym komputerze, ale potem jakoś z niego zrezygnowałem. Dopiero niedawno (Październik 2008) postawiłem Debiana i zacząłem go używać tak na serio. No i teraz już praktycznie wcale nie loguje się do Windowsa XP, którego trzymam tylko do Adobe Premiere Pro, na którym pracuje i i kilku innych programów, których muszę używać pod Windowsem. A tak to już 90% czasu przy komputerze spędzam właśnie z Debianem.
Ogólnie, wbrew temu co pisze wiele osób, Debian jak najbardziej jest dla osób początkujących w Linuksie. Wystarczy po prostu chcieć się nim "zająć" i umieć korzystać z google, opcji "szukaj" na forach no i wygospodarować na to trochę czasu. Przy okazji można się wiele nauczyć o Linuksie, jak się instaluje system od podstaw i wszystko ręcznie samemu konfiguruje. Właśnie to mnie skłoniło do Debiana, że można sobie od początku "zbudować" system, tak jak się chce.
Ogólnie, wbrew temu co pisze wiele osób, Debian jak najbardziej jest dla osób początkujących w Linuksie. Wystarczy po prostu chcieć się nim "zająć" i umieć korzystać z google, opcji "szukaj" na forach no i wygospodarować na to trochę czasu. Przy okazji można się wiele nauczyć o Linuksie, jak się instaluje system od podstaw i wszystko ręcznie samemu konfiguruje. Właśnie to mnie skłoniło do Debiana, że można sobie od początku "zbudować" system, tak jak się chce.
U mnie się zaczęło poniekąd dziwnie, bo od Siemensa C65, którego dostałem jeszcze zanim dostałem kompa . Z racji chęci posiadania kontaktu z "żywym ludem" zainstalowałem sobie Paplę. To jabberowa aplikacja, więc zacząłem się interesować tymi wszystkimi "ołpensursami" itd. Tym sposobem prędzej czy później trafi się na Linuksa, a na mnie jeszcze spadło Ubuntu 6.12PL w jakimś PCWK, czy innym PC-owym czasopiśmie. Po jakimś czasie pojawił się komp, więc i Ubunciak zagościł na dysku; na początku wespół z Windą i bez internetu. Niedługo potem role się odwróciły - Windows zniknął, Internet się pojawił .
Na Ubuntu działałem gdzieś tak do połowy 2008 roku, wtedy zaczęło mi się trochę nudzić i denerwowały mnie problemy ze stabilnością (nieczęste, ale bywały). Przez jakiś czas bawiłem się OpenSUSEm, ale jego mulaszczość i denerwujące niedoróbki/błędy/cokolwiek (Banshee zjadał mi procesor szybciej niż student kanapkę) sprawiły, że go wywaliłem. Wahałem się potem długo nad tym, co zainstalować, aż w końcu stwierdziłem, że jak "wszyscy w końcu i tak lądują na Debianie", to czemu by nie sprawdzić tej teorii?
I tak od jakichś 2-3 miesięcy (z przerwami, bo się nie mogłem przyzwyczaić ) jestem szczęśliwym posiadaczem Debiana. Co więcej, moja Lepsza Połówka też, bo poczuła "zew edukacji" i zechciała się nauczyć korzystać z Pingwiniastych systemów .
Na Ubuntu działałem gdzieś tak do połowy 2008 roku, wtedy zaczęło mi się trochę nudzić i denerwowały mnie problemy ze stabilnością (nieczęste, ale bywały). Przez jakiś czas bawiłem się OpenSUSEm, ale jego mulaszczość i denerwujące niedoróbki/błędy/cokolwiek (Banshee zjadał mi procesor szybciej niż student kanapkę) sprawiły, że go wywaliłem. Wahałem się potem długo nad tym, co zainstalować, aż w końcu stwierdziłem, że jak "wszyscy w końcu i tak lądują na Debianie", to czemu by nie sprawdzić tej teorii?
I tak od jakichś 2-3 miesięcy (z przerwami, bo się nie mogłem przyzwyczaić ) jestem szczęśliwym posiadaczem Debiana. Co więcej, moja Lepsza Połówka też, bo poczuła "zew edukacji" i zechciała się nauczyć korzystać z Pingwiniastych systemów .