Dlaczego Debian a nie inna Dystrybucja?
Witam
Choć używam Debiana troszkę dłużej, to widzę że Kolega ma z Linuksem większe doświadczenie.
Mnie pewno tak łatwo nie jest.
Dzisiaj zdołałem zainstalować Skypa bez angażowania Kolegów z forum (łatwo nie było) kilka metod które znalazłem nie działa.
Ta natomiast od razu bez problemu (http://debian.linux.pl/viewtopic.php?t= ... instalacja). Przy pomocy forum jest to możliwe nawet przez takiego lamera jak ja.
Co prawda za wiele nie zrozumiałem tylko wklejałem odpowiednie kody. Fakt że Skype działa jeszcze mnie bardziej utwierdza w przekonaniu, że Debian to dobry wybór. Nie będę już opisywał jakie to numery mi Mandriva z tym robiła, a to słuchawki, a to mikrofon, a to nie w naszym języku. W Debianie po instalacji wszystko działa (żebym jeszcze znalazł metodę na używanie słuchawek z mikrofonem na usb). Cieszę się że mimo licznych głosów mi odradzających tę dystrybucję (za trudna dla mnie) tym razem nie posłuchałem.
Instalujcie Debiana jak ja sobie z instalacją systemu i kilku programów dałem radę to wszyscy, ale to wszyscy sobie dadzą radę.
W razie niepowodzenia jest na forum dużo ludzi chętnych do pomocy sam tego doświadczam.
Przy okazji witam szczególnie Kolegę z regionu.
Otwock jak widać całkiem dobrze już jest reprezentowany :-D
pozdrawiam Jurek
Choć używam Debiana troszkę dłużej, to widzę że Kolega ma z Linuksem większe doświadczenie.
Mnie pewno tak łatwo nie jest.
Dzisiaj zdołałem zainstalować Skypa bez angażowania Kolegów z forum (łatwo nie było) kilka metod które znalazłem nie działa.
Ta natomiast od razu bez problemu (http://debian.linux.pl/viewtopic.php?t= ... instalacja). Przy pomocy forum jest to możliwe nawet przez takiego lamera jak ja.
Co prawda za wiele nie zrozumiałem tylko wklejałem odpowiednie kody. Fakt że Skype działa jeszcze mnie bardziej utwierdza w przekonaniu, że Debian to dobry wybór. Nie będę już opisywał jakie to numery mi Mandriva z tym robiła, a to słuchawki, a to mikrofon, a to nie w naszym języku. W Debianie po instalacji wszystko działa (żebym jeszcze znalazł metodę na używanie słuchawek z mikrofonem na usb). Cieszę się że mimo licznych głosów mi odradzających tę dystrybucję (za trudna dla mnie) tym razem nie posłuchałem.
Instalujcie Debiana jak ja sobie z instalacją systemu i kilku programów dałem radę to wszyscy, ale to wszyscy sobie dadzą radę.
W razie niepowodzenia jest na forum dużo ludzi chętnych do pomocy sam tego doświadczam.
Przy okazji witam szczególnie Kolegę z regionu.
Otwock jak widać całkiem dobrze już jest reprezentowany :-D
pozdrawiam Jurek
Ja również pozdrawiam!
Tak naprawdę, to wystarczy umieć czytać i mieć nieco zacięcia :-D
Lamer to złe słowo --- są bardziej lub mniej doświadczeni użytkownicy (choć zdarzają się i ignoranci), do Linuxa po prostu potrzeba nieco czasu. Sam świadomy wybór i chęć zmierzenia się --- dla początkującego jest to pewna walka/wyzwanie --- z nim jest super!
Rzuciłem się od razu na netinstall, mimo iż zawsze od swoich poprzednich dystrybucji dostawałem ciepłe danie na stół ;-) I to wcale nie jest straszne i trudne i nie do zrobienia! Jeżeli chodzi o systemy oparte o Linuxa, to kilka lat temu, zanim poszedłem na studia, nie wiedziałem, że istnieją! Miałem Atari i dłuuuuugą przerwę jeżeli chodzi o komputery! Ale kiedy tylko mogłem u znajomych działałem, a jak, ale każdy z nich to dziecko popularnego systemu ;-)
Dziś, mimo usilnych starań, nie udało mi się przekonać ¯ADNEGO z nich na Linuxa :-? przynosiłem LiveCD, instalowałem nawet openSUSE coby było łatwo wyemigrować z Windowsa, i nic. Bo tu nie działa, bo tego nie ma, bo nie po naszemu (rowiązania i nie wiem do końca o so chodzi z tym nie po naszemu), bo mało, itd. a na Windowsie wchodzę tam i tam i mam. itd...
Przeczytałem poradnik podstawowej instalacji, a potem:
wiadomo jakich słów mniej więcej szukać: gnome-..., hal, acpi, powernowd, flac, dvd+rw..., itd. a jak już się ma środowisko, to i to wspaniałe forum i cały Internet do dyspozycji. :mrgreen:
Odrobina samozaparcia, chęci i czasu zostawia konkurencję w tyle! Ale do Debiana w pewien sposób dorastałem, swoje zrobiły teksty typu "... Debian trudny...", na wydziale Fedora --- pierwszy Linux jakiego widziałem :-)
Ale w końcu dotarłem i tutaj --- polecam każdemu spróbować! Teraz, w sumie ciężko to zdefiniować, ale zwyczajnie nie widzę sensu, powodu aby szukać, próbować innej dystrybucji.
Pozdrawiam, Kamil
Tak naprawdę, to wystarczy umieć czytać i mieć nieco zacięcia :-D
Lamer to złe słowo --- są bardziej lub mniej doświadczeni użytkownicy (choć zdarzają się i ignoranci), do Linuxa po prostu potrzeba nieco czasu. Sam świadomy wybór i chęć zmierzenia się --- dla początkującego jest to pewna walka/wyzwanie --- z nim jest super!
Rzuciłem się od razu na netinstall, mimo iż zawsze od swoich poprzednich dystrybucji dostawałem ciepłe danie na stół ;-) I to wcale nie jest straszne i trudne i nie do zrobienia! Jeżeli chodzi o systemy oparte o Linuxa, to kilka lat temu, zanim poszedłem na studia, nie wiedziałem, że istnieją! Miałem Atari i dłuuuuugą przerwę jeżeli chodzi o komputery! Ale kiedy tylko mogłem u znajomych działałem, a jak, ale każdy z nich to dziecko popularnego systemu ;-)
Dziś, mimo usilnych starań, nie udało mi się przekonać ¯ADNEGO z nich na Linuxa :-? przynosiłem LiveCD, instalowałem nawet openSUSE coby było łatwo wyemigrować z Windowsa, i nic. Bo tu nie działa, bo tego nie ma, bo nie po naszemu (rowiązania i nie wiem do końca o so chodzi z tym nie po naszemu), bo mało, itd. a na Windowsie wchodzę tam i tam i mam. itd...
Przeczytałem poradnik podstawowej instalacji, a potem:
Kod: Zaznacz cały
aptitude show me-something
Odrobina samozaparcia, chęci i czasu zostawia konkurencję w tyle! Ale do Debiana w pewien sposób dorastałem, swoje zrobiły teksty typu "... Debian trudny...", na wydziale Fedora --- pierwszy Linux jakiego widziałem :-)
Ale w końcu dotarłem i tutaj --- polecam każdemu spróbować! Teraz, w sumie ciężko to zdefiniować, ale zwyczajnie nie widzę sensu, powodu aby szukać, próbować innej dystrybucji.
Pozdrawiam, Kamil
Nie dawali się przekonać, ponieważ zwykle ludzie nie lubią zmian, a szczególnie narzuconych. Z moich znajomych tylko parę osób przeszło na Linuksa ponieważ to Linu. Natomiast większość zdecydowała się na zmianę dzięki pomocy Microsoftu Prosta sprawa - Windows pada, stwierdzamy, że to jest norma, jeżeli zostaniemy poproszeni o pomoc odmawiamy, ponieważ tego czegoś nie chcemy dotykać i proponujemy Linuksa z naszą pomocą - metoda niezwykle skuteczna, a dzięki mocy ssh nawet nie jest zbyt męcząca. :]
Masz rację taka metoda propagowania Debiana może być skuteczna.
Mandriva w pracy zainstalowana już na USB tylko drukarkę widzi :mrgreen: Tylko patrzeć jak Koledzy z pracy mnie poproszą żeby coś z tym zrobić (tak, tak w pracy uchodzę za znającego się na Linuksie :mrgreen: ).To jak myślicie co tam moim Kolegom zainstaluje :-D
Właśnie przed chwilą zainstalowałem sobie googleearth. Dzięki forum oczywiście ale samodzielnie tylko czytając. No jak nie kochać Debiana, no jak.
Teraz mogę sobie znowu okolice Tule w Mexico oglądać gdzie moje "hobby" rośnie.
Pozdrawiam Jurek
Ciekawe, jak długo Debian mnie wytrzyma.
Mandriva w pracy zainstalowana już na USB tylko drukarkę widzi :mrgreen: Tylko patrzeć jak Koledzy z pracy mnie poproszą żeby coś z tym zrobić (tak, tak w pracy uchodzę za znającego się na Linuksie :mrgreen: ).To jak myślicie co tam moim Kolegom zainstaluje :-D
Właśnie przed chwilą zainstalowałem sobie googleearth. Dzięki forum oczywiście ale samodzielnie tylko czytając. No jak nie kochać Debiana, no jak.
Teraz mogę sobie znowu okolice Tule w Mexico oglądać gdzie moje "hobby" rośnie.
Pozdrawiam Jurek
Ciekawe, jak długo Debian mnie wytrzyma.
Witam>
Nowy na forum ale w temacie Linuksa nie tak do konca Czytalem jakis post wyzej w ktorym bylo napisane, ze wszystkie drogi prowadza do Debiana. Hmmm, w moim przypadku to jest prawda
Droga byla dluga oj dluga. Na poczatku chcialem miec Linuksa, ale uznawalem sie za lame wiec myslalem ze sobie nie poradze to na windowsie siedzialem. Kiedy kupilem sobie mojego, wlasnego, osobistego laptopa postanowielm sprobowac. Ciach, z internetu pobralem Knopixa. Niby livecd juz mnie zdenerwowal bo przy uruchamianiu czarny ekran sie pojawial. Stwierdzilem ze Linux to nie dla mnie. Po jakims czasie, a co tam sprobuje, jakis ziomek Mandrive mi polecil. Zainstalowalem, ruszyla, pulpit widze no nie wierze dziala. Za kilka dni wlaczam komputer i ku mojemu wielkiemu zdziwniu sie wykrzaczyla. Nie pamietam jak to bylo, ale pewnie cos namieszalem 8-) Linuksa znowu porzucilem na jakis czas, ale cos zaczelo ciagnac. Poszukalem, poszperalem w internwcie, poczytalem, zrobilem sobie tescik jaka dystrybucja mi najbardziej odpowiada no i wrzucilem na dysk Kubuntu. Dzialalo, ale tez bylo jakies takie nie stabilne. Teraz juz wiem ze Kubuntu ogolnie malo stabilne jest. Troche tam cos na nim dzialalem, co rusz robilem reinstalacje pomyslalem o zmianie. Na pierwszy ogien poszedl Debian. Mialem na dysku jeden dzien, mialem problem z tymi kluczami. Jakos nie moglem sobie z tym poradzic cos na forum czytalem i probowalem problem rozwiazac. Widocznie za male doswiadczenie mialem. Wrocilem do Kubuntu na jakis czas. Znowu te same problemy. Pomyslalem jak miec Linuksa to Slackware, tj. zainstalowalem i lipa, sieci nie ma, to jak ja bede czytal wiesci z forum w poszukiwaniu rozwiazania problemow. Ciagle przelogowywanie sie na Windowsa doprowadzalo mnie do szalu. Pomyslalem o czyms innym. Gentoo to brzmi dumnie, ale zeby sie wprawic zainstalowalem Sabayona. Ku mojemu zdziwieniu Compiz dzialal od razu, sterowniki od grafiki zainstalowane bo to Ati przeciez. Tylko cos z emerge bylo nie tak. Doszedlem do wniosku ze po co sie bawic w jakies badziewia skoro Gentoo mozna postawic. Zainstalowalo sie, bledow nie bylo, ale niewstal. Heh nie dla lamy takiego jak ja Gentoo. Szperalem no i Fedore wypatrzylem. Calkiem milo mi sie pracowalo, ale byl jeden szkopol, KDE4, moj laptop juz ma troche wiec to wszystko chodzilo jakby chcialo a nie moglo. Wkurzylem sie wszedlem na Wasze forum poszukalem tematu apropos wersji Debiana i wyczytalem ze jak na desktop to Lenny w sam raz. Bach sciagnalem, wypalilem, postawilem, chula i mruczy az milo. Tylko nie instaluje sterownikow do karty graficznej poniewaz mam przykre doswiadczenia z tym, a nie chce mi sie stawiac od nowa systemu i ustawiac wszystkiego od nowa.
A dlaczego Debian to jest pytanie, po prostu za podejscie do dystrybucji to musi dzialac
Ps. Jesli sie wkradly jakies literowki to przepraszam. Jutro przeczytam raz jeszcze i ewentualnie poprawie
Nowy na forum ale w temacie Linuksa nie tak do konca Czytalem jakis post wyzej w ktorym bylo napisane, ze wszystkie drogi prowadza do Debiana. Hmmm, w moim przypadku to jest prawda
Droga byla dluga oj dluga. Na poczatku chcialem miec Linuksa, ale uznawalem sie za lame wiec myslalem ze sobie nie poradze to na windowsie siedzialem. Kiedy kupilem sobie mojego, wlasnego, osobistego laptopa postanowielm sprobowac. Ciach, z internetu pobralem Knopixa. Niby livecd juz mnie zdenerwowal bo przy uruchamianiu czarny ekran sie pojawial. Stwierdzilem ze Linux to nie dla mnie. Po jakims czasie, a co tam sprobuje, jakis ziomek Mandrive mi polecil. Zainstalowalem, ruszyla, pulpit widze no nie wierze dziala. Za kilka dni wlaczam komputer i ku mojemu wielkiemu zdziwniu sie wykrzaczyla. Nie pamietam jak to bylo, ale pewnie cos namieszalem 8-) Linuksa znowu porzucilem na jakis czas, ale cos zaczelo ciagnac. Poszukalem, poszperalem w internwcie, poczytalem, zrobilem sobie tescik jaka dystrybucja mi najbardziej odpowiada no i wrzucilem na dysk Kubuntu. Dzialalo, ale tez bylo jakies takie nie stabilne. Teraz juz wiem ze Kubuntu ogolnie malo stabilne jest. Troche tam cos na nim dzialalem, co rusz robilem reinstalacje pomyslalem o zmianie. Na pierwszy ogien poszedl Debian. Mialem na dysku jeden dzien, mialem problem z tymi kluczami. Jakos nie moglem sobie z tym poradzic cos na forum czytalem i probowalem problem rozwiazac. Widocznie za male doswiadczenie mialem. Wrocilem do Kubuntu na jakis czas. Znowu te same problemy. Pomyslalem jak miec Linuksa to Slackware, tj. zainstalowalem i lipa, sieci nie ma, to jak ja bede czytal wiesci z forum w poszukiwaniu rozwiazania problemow. Ciagle przelogowywanie sie na Windowsa doprowadzalo mnie do szalu. Pomyslalem o czyms innym. Gentoo to brzmi dumnie, ale zeby sie wprawic zainstalowalem Sabayona. Ku mojemu zdziwieniu Compiz dzialal od razu, sterowniki od grafiki zainstalowane bo to Ati przeciez. Tylko cos z emerge bylo nie tak. Doszedlem do wniosku ze po co sie bawic w jakies badziewia skoro Gentoo mozna postawic. Zainstalowalo sie, bledow nie bylo, ale niewstal. Heh nie dla lamy takiego jak ja Gentoo. Szperalem no i Fedore wypatrzylem. Calkiem milo mi sie pracowalo, ale byl jeden szkopol, KDE4, moj laptop juz ma troche wiec to wszystko chodzilo jakby chcialo a nie moglo. Wkurzylem sie wszedlem na Wasze forum poszukalem tematu apropos wersji Debiana i wyczytalem ze jak na desktop to Lenny w sam raz. Bach sciagnalem, wypalilem, postawilem, chula i mruczy az milo. Tylko nie instaluje sterownikow do karty graficznej poniewaz mam przykre doswiadczenia z tym, a nie chce mi sie stawiac od nowa systemu i ustawiac wszystkiego od nowa.
A dlaczego Debian to jest pytanie, po prostu za podejscie do dystrybucji to musi dzialac
Ps. Jesli sie wkradly jakies literowki to przepraszam. Jutro przeczytam raz jeszcze i ewentualnie poprawie
W moim przypadku, było tak że kiedyś kolega przyszedł z Ubuntu skopiować bo mu się nagrywarka zjarała
To sobie pomyślałem zostawię sobie tak jakby mi zachciało w końcu zobaczyć co to ten Linux.
I jakiś czas później Windows mi się zepsuł, jakoś tak się stało że moja płytka była po za domem, to jedynym wyjście było zapuszczenie Ubuntu i jakoś się przyjęło, po paru tygodniach, kumpel powiedział, że i tak w końcu na Debianie wyląduję. I tak się stało
Jak dla mnie Ubuntu jest zbyt Windowsowski ale dzięki temu ludzie którzy od niego zaczynają nie są rzucani na "głęboką wodę" łatwo i przyjemnie i bez większych stresów przyzwyczają się do Linuksa po czym i tak w końcu każdy przesiądzie się na inną dystrybucję
To sobie pomyślałem zostawię sobie tak jakby mi zachciało w końcu zobaczyć co to ten Linux.
I jakiś czas później Windows mi się zepsuł, jakoś tak się stało że moja płytka była po za domem, to jedynym wyjście było zapuszczenie Ubuntu i jakoś się przyjęło, po paru tygodniach, kumpel powiedział, że i tak w końcu na Debianie wyląduję. I tak się stało
Jak dla mnie Ubuntu jest zbyt Windowsowski ale dzięki temu ludzie którzy od niego zaczynają nie są rzucani na "głęboką wodę" łatwo i przyjemnie i bez większych stresów przyzwyczają się do Linuksa po czym i tak w końcu każdy przesiądzie się na inną dystrybucję
Witam,
Przygodę z dystrybucjami Linuksa zacząłem od Ubuntu 7.10 PL. Po instalacji miałem praktycznie wszystko czego potrzebowałem. System działał na ogół dobrze, instalowałem więc kolejne wydania Ubuntu. Działały trochę mulasto i nie raz system sam z siebie po jakichś większych aktualizacjach się sypał - ale nie ma co się dziwić przecież to Debian Sid / Experimental.
Miałem dość Ubuntu i mulastego GNOME (naprawdę to ono nie jest mulaste, tylko w Ubuntu tak działa), nie wytrzymałem kiedy system zaczął mi się zawieszać za każdym razem przy oglądaniu filmów. Postanowiłem sięgnąć po ojca Ubuntu - Debiana. Zdecydowałem się na wersję Lenny, bo przede wszystkim zależy mi na stabilności (lecz Etch za stary jest). Normalnie jestem zaskoczony wydajnością i szybkością. Po dodaniu repozytorium debian multimedia mam już wszystko. To jest to czego szukałem!
Przygodę z dystrybucjami Linuksa zacząłem od Ubuntu 7.10 PL. Po instalacji miałem praktycznie wszystko czego potrzebowałem. System działał na ogół dobrze, instalowałem więc kolejne wydania Ubuntu. Działały trochę mulasto i nie raz system sam z siebie po jakichś większych aktualizacjach się sypał - ale nie ma co się dziwić przecież to Debian Sid / Experimental.
Miałem dość Ubuntu i mulastego GNOME (naprawdę to ono nie jest mulaste, tylko w Ubuntu tak działa), nie wytrzymałem kiedy system zaczął mi się zawieszać za każdym razem przy oglądaniu filmów. Postanowiłem sięgnąć po ojca Ubuntu - Debiana. Zdecydowałem się na wersję Lenny, bo przede wszystkim zależy mi na stabilności (lecz Etch za stary jest). Normalnie jestem zaskoczony wydajnością i szybkością. Po dodaniu repozytorium debian multimedia mam już wszystko. To jest to czego szukałem!
Ja przygodę z Linuksami zacząłem jakieś 1,5 roku temu. Zainspirował mnie do tego znajomy, który z nudów zainstalował wtedy jakąś dystrybucję (nie wiem już jaką) i jako jedyny w okolicy chwalił się, że fajnie to wszystko wygląda oraz że dobrze działa. Szukałem wtedy jakiejś dystrybucji na początek - wybór padł na Ubuntu 7.10. Przed instalacją dużo czytałem co i jak aby mieć jakieś pojęcie.
No i zaczęło się Zainstalowałem go obok Windows XP. Przyznam szczerze, że początki były fatalne. Pierwsze 3-4 dni to były same przekleństwa, nic mi nie chciało działać (sterowniki do nvidii głównie) o konfiguracji (konsola) już nie wspomnę. Generalnie system służył tylko do testów i nauki. Po tych 3-4 dniach jak już doprowadziłem system do "porządku" (czyt. sterowniki się zainstalowały) przekleństwa ustały.
Jakoś wszystko działało i to nie byle jak. Później zachwyty compizem i po dwóch tygodniach doszedłem do wniosku, że Linux ma rację bytu. Następnie chciałem mieć jakieś porównanie z innym OS'em - wybór padł na OpenSuse 11.0. ¦ciągnąłem dwa obrazy (Gnome i KDE) aby poznać nowe środowisko. Pierwszy poszedł OpenSuse z gnomie (z przyzwyczajenia od Ubuntu 7.10). Co się okazało? Jakieś RPM'y, inne komendy, sterowniki nie działały no i ten Yast. Cały system uzależniony od niego. Działał wolniej niż Ubuntu 7.10. Masakra = Format i instalacja OpenSuse z KDE (wtedy chyba 4.0). Jeszcze gorzej. Nie dość, że KDE się sypało non stop to nie mogłem wytrzymać z Yastem. Zapytałem znajomego weterana co sądzi o Mandrivie - Mandriva to be. I wszystko było jasne.
Wtedy ukazało się Ubuntu 8.04 i je zainstalowałem. Byłem na nim najdłużej w swojej przygodzie (około 4 miesięcy). Mając już jakieś pojęcie system stał się przyjazny i co najważniejsze działał. Jednak ochota poznania innego OS'u i innych środowisk graficznych narastała. Znajomi chwalili XFCE, że jest szybkie i wygląda nie najgorzej. ¦ciągnąłem więc Xubuntu i zainstalowałem (z przyzwyczajenia). Też było dobrze ale po jakimś czasie znudziło mi się i wróciłem do "zwykłego" Ubuntu 8.04. Potem Windows XP padł, musiałem robić wszystko od nowa, a na moje szczęście wyszło Ubuntu 8.10, zainstalowałem i je. Jednak ileż można ciągle tego samego. Znajomy zajął się Gentoo, ale to nie dla mnie, bynajmniej nie teraz.
Moją uwagę przyciągnęła Fedora 10. Zainstalowałem, system działał poprawnie, nic do niego nie miałem. RPMy dało się przeżyć. Porad co do konfiguracji szukałem na forach bo było inaczej niż w *buntu - uczyłem się Linuksa na nowo. Jednak po około 2 tygodniach system się wysypał na dobre. Miałem że zainstaluje ją na nowo ale coś mnie skłoniło żeby tego nie robić. Znajomi znowu dali inspirację - Debian. A że Ubuntu bazuje na Debianie wniosek był natychmiastowy - jedziemy.
Pierwsza instalacja "prosto z pudełka". System działał jeszcze lepiej niż Ubuntu i co najważniejsze zero załamań! Szok. Zainstalowałem na nim dużo "badziewi" i system zwolnił. Nie miałem kontroli nad tym co mam w systemie (testy, testy...). ¦ciągnąłem wtedy płytę netinstall i zacząłem od nowa. Instalacja na początku trochę przerażała (wszystko co do tej pory miałem było "prosto z pudełka") ale dałem rade. I co się okazało - wszystko działa! I nie ma zbędnego syfu i zbędnych usług! Za to cenie Debiana, że można go sobie samemu "poukładać z klocków" i zbudować taki zamek jaki się chce. Do Ubuntu nic nie mam, ale na początek dostaje się za dużo śmieci, z których dużo ludzi nie korzysta (w tym ja).
Wiem, że jestem jeszcze "¦wieżak" w świecie Linuksa ale jakieś własne opinie już mam. Jak do tej pory Debian to najlepsza dystrybucja jaką miałem
No i zaczęło się Zainstalowałem go obok Windows XP. Przyznam szczerze, że początki były fatalne. Pierwsze 3-4 dni to były same przekleństwa, nic mi nie chciało działać (sterowniki do nvidii głównie) o konfiguracji (konsola) już nie wspomnę. Generalnie system służył tylko do testów i nauki. Po tych 3-4 dniach jak już doprowadziłem system do "porządku" (czyt. sterowniki się zainstalowały) przekleństwa ustały.
Jakoś wszystko działało i to nie byle jak. Później zachwyty compizem i po dwóch tygodniach doszedłem do wniosku, że Linux ma rację bytu. Następnie chciałem mieć jakieś porównanie z innym OS'em - wybór padł na OpenSuse 11.0. ¦ciągnąłem dwa obrazy (Gnome i KDE) aby poznać nowe środowisko. Pierwszy poszedł OpenSuse z gnomie (z przyzwyczajenia od Ubuntu 7.10). Co się okazało? Jakieś RPM'y, inne komendy, sterowniki nie działały no i ten Yast. Cały system uzależniony od niego. Działał wolniej niż Ubuntu 7.10. Masakra = Format i instalacja OpenSuse z KDE (wtedy chyba 4.0). Jeszcze gorzej. Nie dość, że KDE się sypało non stop to nie mogłem wytrzymać z Yastem. Zapytałem znajomego weterana co sądzi o Mandrivie - Mandriva to be. I wszystko było jasne.
Wtedy ukazało się Ubuntu 8.04 i je zainstalowałem. Byłem na nim najdłużej w swojej przygodzie (około 4 miesięcy). Mając już jakieś pojęcie system stał się przyjazny i co najważniejsze działał. Jednak ochota poznania innego OS'u i innych środowisk graficznych narastała. Znajomi chwalili XFCE, że jest szybkie i wygląda nie najgorzej. ¦ciągnąłem więc Xubuntu i zainstalowałem (z przyzwyczajenia). Też było dobrze ale po jakimś czasie znudziło mi się i wróciłem do "zwykłego" Ubuntu 8.04. Potem Windows XP padł, musiałem robić wszystko od nowa, a na moje szczęście wyszło Ubuntu 8.10, zainstalowałem i je. Jednak ileż można ciągle tego samego. Znajomy zajął się Gentoo, ale to nie dla mnie, bynajmniej nie teraz.
Moją uwagę przyciągnęła Fedora 10. Zainstalowałem, system działał poprawnie, nic do niego nie miałem. RPMy dało się przeżyć. Porad co do konfiguracji szukałem na forach bo było inaczej niż w *buntu - uczyłem się Linuksa na nowo. Jednak po około 2 tygodniach system się wysypał na dobre. Miałem że zainstaluje ją na nowo ale coś mnie skłoniło żeby tego nie robić. Znajomi znowu dali inspirację - Debian. A że Ubuntu bazuje na Debianie wniosek był natychmiastowy - jedziemy.
Pierwsza instalacja "prosto z pudełka". System działał jeszcze lepiej niż Ubuntu i co najważniejsze zero załamań! Szok. Zainstalowałem na nim dużo "badziewi" i system zwolnił. Nie miałem kontroli nad tym co mam w systemie (testy, testy...). ¦ciągnąłem wtedy płytę netinstall i zacząłem od nowa. Instalacja na początku trochę przerażała (wszystko co do tej pory miałem było "prosto z pudełka") ale dałem rade. I co się okazało - wszystko działa! I nie ma zbędnego syfu i zbędnych usług! Za to cenie Debiana, że można go sobie samemu "poukładać z klocków" i zbudować taki zamek jaki się chce. Do Ubuntu nic nie mam, ale na początek dostaje się za dużo śmieci, z których dużo ludzi nie korzysta (w tym ja).
Wiem, że jestem jeszcze "¦wieżak" w świecie Linuksa ale jakieś własne opinie już mam. Jak do tej pory Debian to najlepsza dystrybucja jaką miałem