Pierwsza dystrybucja - moja przygoda z Linuksem
Kiedyś bardzo dawno temu chciałem mieć koniecznie linuxa
Kupiłem książkę z RedHatem, wtedy jeszcze 7.2.
Nie umiałem zrobić partycjonowania, zarzuciłem temat
Potem znowu zapał mnie wziął. Zainstalowałem tego całego redhata, nie mogłem podłączyć neostrady, groza...
Okazało się że płyta główna nie akceptuje kerneli > 2.6xx. Dziwne, ale faktycznie po wymianie wszystko śmigało! najpierw Fedora, bo leżała najbliżej biurka, potem ubuntu (dla ubuneo) a po routerze to wszystko co się da - suse, fedora, gentoo, debian. A i jeszcze kiedyś aurox live ale to bardzo dawno temu
A teraz debian. I zadowolonym.
Kupiłem książkę z RedHatem, wtedy jeszcze 7.2.
Nie umiałem zrobić partycjonowania, zarzuciłem temat
Potem znowu zapał mnie wziął. Zainstalowałem tego całego redhata, nie mogłem podłączyć neostrady, groza...
Okazało się że płyta główna nie akceptuje kerneli > 2.6xx. Dziwne, ale faktycznie po wymianie wszystko śmigało! najpierw Fedora, bo leżała najbliżej biurka, potem ubuntu (dla ubuneo) a po routerze to wszystko co się da - suse, fedora, gentoo, debian. A i jeszcze kiedyś aurox live ale to bardzo dawno temu
A teraz debian. I zadowolonym.
Moją przygodę z linuxem zacząłem od Ubuntu 5.04 - wtedy ta dystrybucja bardzo
przypadła mi do gustu
Później przyszedł czas na eksperymenty z innymi distro, ale zawsze wracałem do Ubuntu...
W końcu postanowiłem spróbować swoich sił z Debianem i zacząłem od sarge (jaką miałem radochę jak w końcu odpaliłem GNOME-a ). Odtąd Debian na stałe "zamieszkał" na moim kompie, a aktualnie używam wersji 4.0 i jestem zadowolony!
przypadła mi do gustu
Później przyszedł czas na eksperymenty z innymi distro, ale zawsze wracałem do Ubuntu...
W końcu postanowiłem spróbować swoich sił z Debianem i zacząłem od sarge (jaką miałem radochę jak w końcu odpaliłem GNOME-a ). Odtąd Debian na stałe "zamieszkał" na moim kompie, a aktualnie używam wersji 4.0 i jestem zadowolony!
ja przygode z linuksem zaczelem od fedory core 4. Nie trwalo to dlogo bo bylem wtedy totalnym laikiem i nie mialem neta (taka mieszanka nie wróży nic dobrego . potem przyszedł czas na fedore 6 ( to byl przawdziwy skok jakościowy po zapoznaniu sie z konsola za posrednictwem neta i forum. nastepnie ubuntu studio. wspominam bardzo mile. najlepiej wspominam przygode z frugalware 0,7 i 0,8. teraz mam debiana 4,0, którego wybralem ze wzgledu na b.bogate repo i jak narazie bez zarzutów. jak bedzie dalej to sie okaże!
Ja najpierw miałem EduCD ( oparte na debianie ) niestety długo nie pochodziło, gdyż nie mogłem zainstalować mojego bezprzewodowego internetu na karcie planet wl-8305. Potem przyszedł czas na fedore core chyba 6. Też długo nie pochodziła, bo po zainstalowaniu w ogóle pulpit był taki, jakbym miał 5 kolorów :P A wiecie, to było dawno, myślałem, że coś spsułem, więc sformatowałem Potem nastała dłuższa przerwa, aż poszedłem do nowej szkoły i poznałem kumpla, który ma debiana On w sumie zachęcił mnie do instalacji, długo gadaliśmy, aż w końcu zainstalowałem sarge'a, skompilowałem kernela, zainstalowałem fluxboxa, ale internetu nie zainstalowałęm, bo eagle-usb coś nie dało się skompilować... No to odpaliłem mojego starego della za 30zł i zrobiłem mini-sieć ¯eby tylko mieć neta na debianie Udało się, miałem dość długo, aż w końcu ile można było jechać na tej sieci z dwoma buczącymi komputerami :P
Przeszedłem na lennego, i na reszcie jestem wolnym człowiekiem Nie mam z niczym problemu, konsolka w jednym paluszku, a nauczyłem się jej dlatego, iż jestem zacięty i pierwsze moje środowisko to fluxbox Teraz, gdy zainstalowałem kde miałem problemy z różnymi bajerami, typu jak zmienić styl okien :P Bo we fluxboxie się wszystko w plikach, a w kde normalnie jak w windzie :P
To tyle
LeNNy rządzi
Przeszedłem na lennego, i na reszcie jestem wolnym człowiekiem Nie mam z niczym problemu, konsolka w jednym paluszku, a nauczyłem się jej dlatego, iż jestem zacięty i pierwsze moje środowisko to fluxbox Teraz, gdy zainstalowałem kde miałem problemy z różnymi bajerami, typu jak zmienić styl okien :P Bo we fluxboxie się wszystko w plikach, a w kde normalnie jak w windzie :P
To tyle
LeNNy rządzi
Prawie od zawsze Slackware.
Na początku był krótko jakiś RH (bodajże 5.1), a potem trafiłem do firmy, gdzie jakiś magik postawił Slaczka i tak to sobie działało, nikt do tego nie zaglądał aż przestało działać Nikt nie chciał/nie potrafił tego naprawić, więc zabrałem się za dokumentację i opanowałem problem. Przy okacji poznałem Slacka na tyle dobrze że spodobał mi się i praktycznie wszędzie gdzie coś robiłem pozostawiałem maszynki z dystrybucją "S" na pokładzie Niestety od jakiegoś czasu mam coraz mniej czasu, coraz więcej roboty i próbuję przestawić się na Debiana - z racji jego pełnej automatyki mnóstwa gotowych paczek i banalnych instalacji softu. Jak na razie Debian jest całkiem całkiem... troszkę może za bardzo automagiczny (w porównaniu z pieknem i prostotą Slaczka
Na początku był krótko jakiś RH (bodajże 5.1), a potem trafiłem do firmy, gdzie jakiś magik postawił Slaczka i tak to sobie działało, nikt do tego nie zaglądał aż przestało działać Nikt nie chciał/nie potrafił tego naprawić, więc zabrałem się za dokumentację i opanowałem problem. Przy okacji poznałem Slacka na tyle dobrze że spodobał mi się i praktycznie wszędzie gdzie coś robiłem pozostawiałem maszynki z dystrybucją "S" na pokładzie Niestety od jakiegoś czasu mam coraz mniej czasu, coraz więcej roboty i próbuję przestawić się na Debiana - z racji jego pełnej automatyki mnóstwa gotowych paczek i banalnych instalacji softu. Jak na razie Debian jest całkiem całkiem... troszkę może za bardzo automagiczny (w porównaniu z pieknem i prostotą Slaczka
-
- Posty: 26
- Rejestracja: 17 października 2007, 14:50
-
- Posty: 13
- Rejestracja: 29 lipca 2007, 11:06
- Lokalizacja: Bielsko-Bia³a
Pierwsza instalacja Linuksa: Red Hat 7.2 (początek 2002) - szybko mnie odstraszył i uciekłem do windy.
Linuks na stałe: Mandrakelinux 10 (styczeń 2005) - początek Linuksa jako głównego systemu do wszystkiego.
Potem był upgrade na Mandriva. Po przejściu na Ubuntu 6.06, gdy dowiedziałem się, że apt ma moc Super Krowy™, czekałem na Etch jadąc na Kubuntu. Czekałem długo i się doczekałem. A niedługo potem przeszedłem na Lenny'ego. No i jestem z Debianem, bo nie chce być cały czas mądrzejszy ode mnie (jak rodzina Ubuntu).
Linuks na stałe: Mandrakelinux 10 (styczeń 2005) - początek Linuksa jako głównego systemu do wszystkiego.
Potem był upgrade na Mandriva. Po przejściu na Ubuntu 6.06, gdy dowiedziałem się, że apt ma moc Super Krowy™, czekałem na Etch jadąc na Kubuntu. Czekałem długo i się doczekałem. A niedługo potem przeszedłem na Lenny'ego. No i jestem z Debianem, bo nie chce być cały czas mądrzejszy ode mnie (jak rodzina Ubuntu).
Na początek witam wszystkich, jako, że to mój pierwszy post na tym forum
U mnie przygoda zaczęła sie chyba w 2002-3(?) od OpenLinuksa (był razem z książką Linuks dla żółtodziobów - jestem w szoku jak widzę, że jest ona jeszcze w sprzedaży ;-) ), ale miałem problemy z konfiguracją X'ów. Nie poddając się dopadłem Red Hat'a 7.coś tam ale na ówczesnym sprzęcie nie dało rady go zainstalować, więc się poddałem...
Pod koniec tamtego roku dostałem zadanie: zainstalować system na STAAARYM laptopie, ale tak żeby zainstalować na nim jedną z najnowszych drukarek HP. Jak się nie trudno domyślić, jeżeli chodzi o produkty M$ to "nie idzie tych skubańców zmusić do współpracy, niski poziom życia na tym lapku ich nie wabi"(tu z odpowiednim akcentem :-D ). Szukając alternatywy przejrzałem wiele LiveCD i czytałem wiele o linuksie.
Najbardziej spodobał mi się CDLinux... szybkością pracy dorównywał win98(swoją drogą cały czas kombinuje jak na starszym sprzęcie uzyskać taką wydajność z linuksem nie tracąc za bardzo na możliwościach...w końcu 98-ka mogła mieć taką szybkość o nie miała domyślnie np. firewall'a...ale już odbiegam od tematu)pracowałem na nim chyba przez miesiąc i uznałem, że potrzebuje systemu w którym sam będę mógł wybrać co instaluje, a co nie...i padło na debiana z xfce4...
Jak oddałem już w miarę sprawnego laptopa(w miarę, bo jeszcze jestem newbie :-P), to tak mnie wzięło, że musiałem mieć u siebie system o takich możliwościach... a co najważniejsze - legalnie...
Najpierw był Etch, bo najważniejsza dla mnie jest stabilność systemu, ale na moim staruszku Etch miał problemy z dźwiękiem, więc upgrade do Lenny'ego był nieunikniony...i nie żałuję
U mnie przygoda zaczęła sie chyba w 2002-3(?) od OpenLinuksa (był razem z książką Linuks dla żółtodziobów - jestem w szoku jak widzę, że jest ona jeszcze w sprzedaży ;-) ), ale miałem problemy z konfiguracją X'ów. Nie poddając się dopadłem Red Hat'a 7.coś tam ale na ówczesnym sprzęcie nie dało rady go zainstalować, więc się poddałem...
Pod koniec tamtego roku dostałem zadanie: zainstalować system na STAAARYM laptopie, ale tak żeby zainstalować na nim jedną z najnowszych drukarek HP. Jak się nie trudno domyślić, jeżeli chodzi o produkty M$ to "nie idzie tych skubańców zmusić do współpracy, niski poziom życia na tym lapku ich nie wabi"(tu z odpowiednim akcentem :-D ). Szukając alternatywy przejrzałem wiele LiveCD i czytałem wiele o linuksie.
Najbardziej spodobał mi się CDLinux... szybkością pracy dorównywał win98(swoją drogą cały czas kombinuje jak na starszym sprzęcie uzyskać taką wydajność z linuksem nie tracąc za bardzo na możliwościach...w końcu 98-ka mogła mieć taką szybkość o nie miała domyślnie np. firewall'a...ale już odbiegam od tematu)pracowałem na nim chyba przez miesiąc i uznałem, że potrzebuje systemu w którym sam będę mógł wybrać co instaluje, a co nie...i padło na debiana z xfce4...
Jak oddałem już w miarę sprawnego laptopa(w miarę, bo jeszcze jestem newbie :-P), to tak mnie wzięło, że musiałem mieć u siebie system o takich możliwościach... a co najważniejsze - legalnie...
Najpierw był Etch, bo najważniejsza dla mnie jest stabilność systemu, ale na moim staruszku Etch miał problemy z dźwiękiem, więc upgrade do Lenny'ego był nieunikniony...i nie żałuję