Pierwsza dystrybucja - moja przygoda z Linuksem

Wszystko Off Topic
Qujav
Posty: 3
Rejestracja: 22 października 2009, 21:09

Post autor: Qujav »

Witajcie, moja przygoda zaczęła się niedawno.
Pewnego ranka odpalam Windowsa i same błędy:
-nie mogę uruchomić mojej gry
-nie ma internetu
-same błędy z nowym GG.
I instaluje nowszą wersje od Microsoftu, mianowicie Windows7 wczesna beta, i wielkie zaskoczenie. Niestety niemiłe, Windows7 to według mnie kolejna klapa Microsoftu, mimo tego, że system ma mniejsze wymagania od Windowsa Visty i jej wygląd. Pod Windows7 jednak nie działają, żadne gry przystosowane do Windowsa XP.

Zacząłem się rozglądać za alternatywnym systemem,
-Macintosh X Leopard, jednak system jest bardzo drogi i mnie po prostu nie stać, wiadomo przecież, że Polacy to mistrzowie piractwa, ale ja nie chcę być taki (mój Microsoft darmowy ale legalny).
-Linux, bardzo, bardzo miłe zaskoczenie poczytałem trochę i znalazłem stronę shipit.ubuntu.com, wysyłają za darmo płytki z systemem. Gdy otrzymałem list byłem zachwycony. Otrzymałem 3 wersje Ubuntu: Serwer, Ubuntu i Kubuntu. Zainstalowałem Ubuntu i miło mi się z niego korzystało. Mimo, iż system się wieszał, bo zainstalowałem na starszym 4 letnim laptopie Dell C610. Jedynym minusem systemów Linuksowych jest to, że potrzebują stałego dostępu do internetu oraz to, że większość czasopism na płytach daje tylko programy pod Windowsa. Jest to dla mnie małym problemem, ponieważ mam internet 250kb/s i trochę denerwujące jest codzienne pobieranie 100MB aktualizacji.
Aktualnie pobieram Debiana Lenny, mam nadzieję, że ten system przypadnie mi do gustu bardziej niż Ubuntu Jurny Jarząbek. Jeżeli tak się stanie to na zawsze pożegnam się z Windowsem, no prawie bo na laptopie Debian czy Ubuntu za bardzo nie pociągnie.
1,2 GHz, 256MB RAM, dysk 20GB i 16MB grafika
Dziękuje za przeczytanie mojej historii i pozdrawiam.
Awatar użytkownika
KeFaS
Beginner
Posty: 368
Rejestracja: 22 października 2008, 02:01
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: KeFaS »

Qujav, Debian z pełnym środowiskiem graficznym (nawet nie tylko jakimś najlżejszym) będzie u Ciebie dobrze działać, a po odpowiedniej konfiguracji nawet śmigać.
Pies
Beginner
Posty: 127
Rejestracja: 22 sierpnia 2008, 21:17

Post autor: Pies »

Qujav, dlaczego niby Linuksy wymagają stałego dostępu do internetu? Zawsze możesz przecież nie aktualizować codziennie systemu, tylko co pewien czas, a decydując się na wydanie stabilne (takie właśnie jak Lenny) jeżeli nie wymagasz najnowszych programów, to możesz gruntowną aktualizację wykonywać nawet raz na dwa lata.
Awatar użytkownika
Zalingrad
Beginner
Posty: 110
Rejestracja: 26 stycznia 2009, 20:03
Lokalizacja: Tarnobrzeg/Warszawa

Post autor: Zalingrad »

Witam.
Moją pierwszą dystrybucją była Mandriva 2008.
Przygodę zacząłem gdzieś około 1 czy 2 liceum. Od razu przypadła mi do gustu, jednak żeby przygotować grunt pod jej instalację kolega przyniósł Knoppiksa. Powoli wprowadzałem się w przeokrutny i straaaszny dla windowsowca świat konsoli i powiem wam, że spodobało mi się mieszanie w niej, odkrywanie nowych komend, czytanie manuali co do świeżo zainstalowanych programów :) Następnie kontynuowałem linię Mandrivy do wersji 2008.1. Domyślnie miała obsługę partycji ntfs, co ułatwiało współpracę z Windowsem XP. Oczywiście chciałem czegoś więcej, jednak zbłądziłem na manowce troszeczkę. Opensuse 11 nie przypadł mi do gustu.

Potem jakaś czarna dziura (nie pamiętam jakie dystrybucje), nastał czas na zakup własnego laptopa tuż przezd I-szym rokiem studiów. Oczywiście źle wybrałem (z kartą graficzną ATI) :) . Na nim przeszedłem przez Arch-a (coś z Gnomem nie szło), próbę instalacji Slackware (przegrałem ją oczywiście), Fedorę 10 i 11 (na 10 były stery do ATI, do 11 już nie, więc zrezygnowałem), OpenSUSE 11.1, ale najlepiej było na Debianie. Cisza i spokój, bez jakichś szałowych zmian. Po prostu stabilny, łatwy system. Po kilku groźnych awariach (padła płyta główna w lapku po 6 miesiącach) wytrzymałem z nim jeszcze 4 miesiące. Sprzedałem go po naprawie serwisowej, dopłaciłem 400 zł i kupiłem 8 razy lepszego PC z kartą Nvidii (na poczatku września 2009). Od tej pory zapomniałem co to znaczy poważny kłopot :) Debian Lenny z Gnome działa na nim wyśmienicie. Ale planuję na wydzielonym specjalnie miejscu zainstalować Siduxa z (XFCE lub Kadeuszem 4.3.1). Tak do testów i próby pojednania się z nowym KDE (choć dla Gnomowca będzie to wyjątkowo trudne :) )
To tyle.
Ister
Junior Member
Posty: 566
Rejestracja: 05 marca 2009, 12:42

Post autor: Ister »

Qujav, Ja używałem Debiana na przekoszonym laptopie Toshiby z procesorem 1 MHz i 378 MB RAMu. I być może używałbym do tej pory, tylko zacząłem potrzebować laptopa, który nie wymagał stałego dostępu do prądu.

Drażniący był start (trwał dość długo, przy tym od razu zdecydowanie odradzam exima - na rzecz Postfiksa, który startuje kilka razy szybciej), obsługa wymagających programów (NetBeans). Ale dopóki używałem tylko rzeczy podstawowych (OpenOffice, Iceweasel, Iceowl), nie miałem praktycznie większych trudności ani opóźnień.
Warto się trochę pobawić, wybrać z czego się faktycznie korzysta i wywalić to co niepotrzebne (ale z głową oczywiście). Dostęp do internetu naprawdę nie jest konieczny stale (na wersji stable, która jest absolutnie wystarczająca na starszych komputerach aktualizacje są minimalne), ja aktualizowałem gdzieś co miesiąc i wcale dużo nie ciągnął.
Dodam, że używałem Gnome'a, a na komputerze automatycznie startował Postgres, więc nie oszczędzałem go jakoś specjalnie.
ad1ian
Posty: 7
Rejestracja: 08 listopada 2009, 14:39

Post autor: ad1ian »

Witam wszystkich. Ja rozpocząłem swoją przygodę z Linuksem od nieszczęsnej Mandrivy podajże 2007. System odpaliłem z LiveCDi przez pół godziny męczyłem się z nią. Następną dystrybucją było Ubuntu potem Fedora, OpenSuse, Linux Mint, a teraz w końcu Debian. Skakałem z dystrybucji na dystrybucje i nie mogłem się zdecydować bo coś zawsze mi nie pasowało. Stwierdziłem, że potrzebuje systemu sprawdzonego, stabilnego i takiego którego po każdej aktualizacji nie trzeba będzie reanimować. Wybór padł na Debiana i póki co działa wyśmienicie. Nawet KDE4 nie zawiesza się i chodzi bardzo płynnie na moim leciwym sprzętem za co Debianowi należy się duży plus.
Awatar użytkownika
raven18
Beginner
Posty: 134
Rejestracja: 12 maja 2009, 11:29
Lokalizacja: /home

Post autor: raven18 »

W 2005(?) poszedłem do kolegi naprawić nowy komputer z linuksem. W ogóle nie wiedziałem o co w tym dziadostwie chodzi i po kilku godzinach dałem sobie z tym spokój 8-) Myśl, że nie dałem rady nie dawała mi spokoju, w końcu po kilku dniach wpadłem znów do kumpla po płytkę. Instalacja nie była zbyt trudna i po kilku godzinach nowiutki Mandrakelinux 10.1 był skonfigurowany i gotowy do pracy. Pamiętam pierwsze manuale i pierwszy działający skompilowany program (drugi i trzeci już nie chciały działać, problem z zależnościami). Na początku stosowałem zamiennie linuksa z windowsem, raczej więcej windowsa. Dopiero całkowicie się przesiadłem na ubuntu 7.04, potem, wraz z nowym komputerem 8.04 64 bitowy, później chciałem przesiąść się na 9.04 i tu skończyła się moja przygoda z ubuntu szeregiem błędów i problemów. Doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie dystrybucja ciągła. No i padło na debiana, w tedy nie widziałem alternatywy, teraz chyba też nie widzę, chociaż... może slackware, z drugiej strony zbyt mi się nie chce, by cokolwiek zmieniać :-)
stoper
Beginner
Posty: 113
Rejestracja: 14 stycznia 2007, 15:11
Lokalizacja: Podkarpacie

Post autor: stoper »

Witam, Kolega velmafia wyręczył mnie w zupełności od "trudu" zredagowania posta, gdyż wypisz-wymaluj przeszedłem taką samą drogę - no może z małymi dodatkami.
velmafia pisze:siema

ja zacząłem od mandrake (chyba z nr 10), ale długo na niej nie zabawiłem, po prostu miałem ją zainstalowaną i czasami tylko z niej korzystałem.
potem zainstalowałem SUSE, ale na zainstalowaniu i parokrotnym je użyciu się skończyło.
potem (znowu) zainstalowałem (już z inną nazwą) mandrive, i dopiero wtedy przestałem używać win$hita (tzn. używałem jeszcze ale sporadycznie).
potem zainteresowałem się Fedora Core 4 i używałem jej przez dłuższy czas (ponad rok)
U mnie było jeszcze tak, że na półce przez dłuższy czas leżał pakiet RedHat 9 (bodaj 6 płytek) i doczekał się instalacji.
no i wreszcie zainstalowałem Debiana i teraz tylko z niego korzystam, no chyba że przez "monopol" jednej firmy jestem zmuszony skorzystać z ich produktu (ale to się zdarza bardzo rzadko).
Wypisz-wymaluj, jak u mnie...
podsumowując czas w którym używałem mandrake/mandriva uważam za zmarnowany, ponieważ tak naprawdę nic sie nie nauczyłem (samo klikanie), dopiero Fedora i Debian pokazały mi co jak działa i że nie jest to takie trudne ]
Samo sedno...
teraz chcę zostać przy Debianie, ale jeszcze mam zamiar pobawić się innymi dystrybucjami uniksowymi dla zgłębiania wiedzy ;)




aloha
Ja już dawno podjąłem taką decyzję - Tylko Debian - lecz nie gardzę krótszymi lub dłuższymi epizodami z innymi, różnorodnymi dystrybucjami, dla urozmaicenia. Zwykle mam kilka na grub'ie i to się całkiem przydaje.

Pozdrawiam serdecznie i przepraszam, że pozwoliłem sobie skorzystać z myśli i wspomnień Kolegi velmafia
Zigit
Posty: 25
Rejestracja: 18 sierpnia 2007, 08:56
Lokalizacja: Ko³obrzeg

Post autor: Zigit »

Ja swoją przygodę z Linuksem zacząłem od Knoppiksa dołączonego do PC Worlda. Zaczęły się zabawy na IRC, tam dowiedziałem się, że istnieje Slackware. Oczywiście nie wiedziałem, że Slack nie jest dla początkujących, więc ściągnąłem (nie pamiętam, która wersja). Gościł na HDD dość długo (oczywiście z pomocą znajomych na IRC). Pamiętam jeszcze jak się męczyłem z bibliotekami, żeby Kadu zainstalować. Później, była Mandriva (z nowym komputerem), ale szybko ją wywaliłem. Następnie Fedora, kupiona z gazetą. Później był Debian Etch. Gościł na HDD póki nie dowiedziałem się o Mincie (konkretnie Mint7). Od tamtej pory żongluję między Debianem a Mintem.
igor_x
Posty: 39
Rejestracja: 26 listopada 2007, 13:51

Post autor: igor_x »

W zasadzie pierwszym Linuksem z jakim pozostałem na dłużej była Fedora5.
Zaczęło się od zakupu płyty via-epia. Chciałem oglądać tv sat na komputerze (dokładnie na komputerze który ma małe zapotrzebowanie na energię). Windowsy były za ciężkie dla zintegrowanego procesora, obraz szatkował. Nie dało się oglądać. Jedynie co działało, to filmy dvd, ale nie po to kupowałem sprzęt by tylko tym się zadowolić.
Zaczęły się poszukiwania odpowiedniej dystrybucji.
Przewinęło się kilka i została fedora 5+vdr+xine. Zużycie procesora nigdy nie przekraczało 60%.
Od tego czasu Windows poszedł w odstawkę.
Ponadto analizując koszty związane z zakupem dla każdej nowej płyty głównej nowego Windowsa + antywirusa + nero lub odpowiednik i kosztów innych programów, zaoszczędzam średnio w roku kilka stówek.
ODPOWIEDZ