Strona 4 z 5

: 19 sierpnia 2009, 15:28
autor: Akkon
iria pisze:Jak zdefiniujesz "naturę człowieka"?
Skłonna do zła.
Masz na to jakieś dowody? Czy to jest cecha natury wrodzona, czy nabyta?
Ze swej istoty jeśli coś jest "naturalne", to nie może być nabyte.
Dowodu "naukowego" na charakter natury człowieka nie otrzymasz. To raczej pewna wizja człowieczeństwa oparta na filozofii, ideologii, religii czy zwykłym mniemaniu oraz wynikające z tego konsekwencje (bardzo praktyczne zresztą) dla życia ludzi. W uproszczeniu, jeśli przyjmiesz, że człowiek jest raczej dobry niż zły, to będziesz raczej kład aspekt na jego twórcze możliwości, wierzył w postęp i w to, że ludzie są zdolni (i co ważne jest to działanie dobre) kształtować świat w jakim żyją zgodnie ze swoją wolą i pragnieniami. Jeśli uważasz odwrotnie, to na pewne działania człowieka będziesz patrzył podejrzliwie i z pewną obawą pamiętając, że skoro w samej swojej istocie jest on ułomny, to i jego działania są obarczone tą wadą.
wojak pisze:Trzeba worek soli zjeść, aby z takim dyskutować. Skoro nie zgadasz się to trzeba było napisać "Mam inne zdanie...", "Nie zgadzam się z tym co piszesz..." lub coś w podobnym stylu, a nie dokonywać personalnego ataku na mnie...
Spokojnie, po co te emocje. Wszak nie bez powodu iria "jest bardziej czepialski" a "kłócić" się z nim to sama przyjemność.
iria pisze:To są hasła w stylu "Polak, to złodziej i pijak".
Pomyliłeś, to było inaczej:
- Przede wszystkim pan mi po chamsku wyrwał tego kurczaka!
- Jako corpus delicti.
- ¦cierkę, ścierkę mi wyrwał, moje narzędzie pracy.
- Panie kierowniku, ukraść chciał mi tego kurczaka.
- No pewnie, bo po co by wyrywał?! To złodziej!
- I pijak! bo każdy pijak to złodziej!!!
PS. Przepraszam, za ten OT :) )

: 19 sierpnia 2009, 19:52
autor: iria
O wróciłeś. Ostatnio zastanawiałem się gdzie zniknąłeś.
Akkon pisze:Skłonna do zła
Chodziło o to czym jest i gdzie jest zapisana, a nie jaka jest.
Akkon pisze:Ze swej istoty jeśli coś jest "naturalne", to nie może być nabyte
Tu mnie trochę masz. ¬le sformułowałem pytanie. Chodziło mi o pochodzenie cechy zwanej wcześniej "złodziejstwem". Czy ona od urodzenia jest w nas, czy tez wchłaniamy ją ze środowiska.

W sumie, po przemyśleniach jestem gotów przyznać trochę racji Wojakowi... przecież nawet zwierzęta kradną, więc to już nawet roztacza się na faunę. Muszę poczytać czy zdarza się, to u roślin. Chociaż są plemiona ludzi, którzy nie znają nawet pojęcia własności. Więc jak wtedy mówić o złodziejstwie?

Dla mnie ogół ludzi nigdy nie był ani dobry, ani zły. Zawsze wierzyłem, że to zależy od poszczególnych jednostek, jaka drogę wybiorą w swoim rozwoju.

Dziękuję za poprawkę cytatu.

Miło, że jednak mimo opisu, czepiasz się nadal.

Wracając do meritum.

Miałem napisać, co do moich złych przeczuć w związku z grami na GNU/Linuksie, więc:

(przyp. autora: Nie znam się zbyt dobrze na zabezpieczeniach systemów, więc mogę się mylić)

Jak myślicie, co się stanie gdy zaczną wychodzić, w dużych ilościach gry na nasz system?

Piractwo gier na pecetach, to codzienność. W związku z tym mam pytanie do tych co się znają:

Czy różnego rodzaju cracki i programy do tworzenia kluczy do gier, zagrażają systemowi, czy też są mechanizmy, które ochronią system.

Moje pytanie wynika z tego, że nie chciałbym, by na drugi dzień po wydaniu jakiejś najnowszej gry, powstał botnet.

Nie wierzę, że większość cracków będzie OS.

Drugim problemem z grami jest "dźwięk" i "obraz" w GNU/Linuksie.

Choć Xy cierpią na braki deweloperów i mają takie obsuwy z wydaniami, to chyba jednak widać światełko w tunelu... czego moim zdaniem o "dźwięku", nie można powiedzieć. Widać, to na przykładzie choćby wydanego QL.

@giaur

Masz rację, obydwie sprawy to piractwo i to je łączy. Chociaż właśnie przez te luki w prawie i różne podchodzenie do licencji, moim zdaniem powinno się chwilowo rozpatrywać oddzielnie.

: 20 sierpnia 2009, 11:56
autor: Akkon
iria pisze:O wróciłeś. Ostatnio zastanawiałem się gdzie zniknąłeś.
Generalnie nie tyle zniknąłem, co miałem wakacje od forum ]Dla mnie ogół ludzi nigdy nie był ani dobry, ani zły. Zawsze wierzyłem, że to zależy od poszczególnych jednostek, jaka drogę wybiorą w swoim rozwoju[/quote]
Z punktu widzenia życia i postępowania konkretnej jednostki masz oczywiście słuszność, ale pytanie jest czy z samego faktu bycia człowiekiem nie wynikają pewne istotne "naturalne" podobieństwa, a jeśli tak to jakie, i nie chodzi mi tu bynajmniej o kwestie biologiczne. Ale to raczej dyskusja natury filozoficznej...
iria pisze:Miło, że jednak mimo opisu, czepiasz się nadal.
No może mi się od czasu do czasu zdarzyć z przyzwyczajenia, choć zastrzegam że "czepialski z natury" nie jestem :-D

Pozdrawiam

: 02 listopada 2009, 13:15
autor: doman18
Eh widzicie, zeszliście trochę z tematu w kierunek łapania się za słówka i wątek umarł a jest bardzo ciekawy.

Jeżeli o mnie chodzi jestem jeszcze początkującym i wiele rzeczy muszę się nauczyć ale ten fakt sprawia, że mniej więcej wiem, które rzeczy najbardziej uprzykrzają życie "nowym". Ale może zacznę od tego dla kogo według mnie jest Linux.
  1. Ludzi którzy mają zacięcie informatyczne, lubią grzebać w systemie, Windows znają od podszewki itp.
  2. Naukowców, którzy wymagają pełnej ingerencji w działanie swoich systemów pomiarowych/testowych itp.
  3. Ludzi kompletnie nie znających się na systemie takich jak ,,pani Jadzia z gazowni'', która na komputerze pisze wezwania do zapłaty. ,,Pan Władek'', który ogląda filmiki na ,,RedTube'', czy ,,żująca gumę 13 letnia Mariolka'', która nie może żyć bez GG i NK. I wszyscy oni gdy się coś sypie w Windowsie dzwonią do ,,pana Krzysia informatyka''. Więc dla nich nie ma różnicy Windows/Linux.
Wydaje się więc, że te 3 grupy stanowią większość. A przecież doskonale wiemy, że nie. Reszta to np. różnej maści studenci, uczniowie, którzy znają się już co nieco na komputerach, umieją coś zainstalować, ustawić, zmienić, czy lubią sobie często gęsto pograć. I aby lepiej ich zrozumieć przejdźmy do tego co sprawia, że ludzie nie lubią Linuksa.
  1. Brak dostatecznego wsparcia ze strony sterowników - główny i największy problem w Linuksie. Oczywiście to nie wina samego systemu ale nie mniej jednak jest to największym problemem. Owszem karty graficzne dorobiły się już instalatorów ale wciąż są one nieintuicyjne i często rozbijają się o ,,piekło zależności''. Dlatego w moim przypadku musiałem ściągać ,,apt-getem'' więc można uznać, że choć można to zrobić to jednak daleko mu do łatwości Windowsa.

    Weźmy natomiast pod uwagę inne urządzenia, które często wykorzystujemy w komputerze drukarki, skanery, urządzenia wielofunkcyjne. Nie wiem jak jest z takim HP bo ponoć u nich jest najlepiej ze sterownikami pod Linuksa ale nigdzie nie widziałem sterowników na te urządzenia z łatwym instalatorem. Gdyby tak jak z przypadku sterowników graficznych dodawano je do repozytorium nie byłoby problemu a tak? Zaraz podniosą się głosy, że w takim razie same sterowniki do urządzeń by w repozytorium zajmowały więcej niż programy. No niestety ale instalacja ze strony znów wiąże się z ,,piekłem zależności'', na którym my początkujący nieraz zjadamy zęby. No i te polecenia, które dla przeciętnego zjadacza chleba są zabójcze np. >tak< wygląda instalacja mojej drukarki. Już nawet nie mówię o takich rzeczach jak myszki z wieloma przyciskami, czy klawiatury (chodzi mi o te z konfigurowalnymi klawiszami, a nie multimedialnymi). Dlatego też tutaj kolejny raz potwierdza się teza, że bez sensu jest proponowanie Linuksa komu popadnie bo niektórym po prostu uprzykrzy on życie (i żeby nie było, biorę tu pod uwagę też takie dystrybucje jak Ubuntu, SuSE czy Mandriva).
  2. Użytkownicy Linuksa - tak jak wcześniej wspomniałem nie proponuje się Linuksa byle komu i pod byle pretekstem. W przeciwnym razie trzeba się przygotować na to, że będą sypać się pytania z cyklu ,,ściągnąłem plik .rpm, klikam 2 razy ale się nie uruchamia instalator, jak do jasnej anielki zainstalować tutaj cokolwiek?''. Bo nagminnie spotykam się z denerwującym zjawiskiem, że linuksiarze głoszą niezłomnie, ,,Linux nie jest już taki trudny jak kiedyś, praktycznie nie trzeba używać konsoli bo jest mnóstwo nakładek na konsolowe programy, Linux jest dla każdego''. Czy ,,zobaczcie jaki Compiz jest świetny'' i czyta to taki jeden z drugim i myśli ,,ale fajne chyba sobie zainstaluję''. Potem jednak przychodzi czas na np. zainstalowanie sterowników, czy (o zgrozo) udostępnienie plików i folderów. No i prosi taki gościu o pomoc, a zewsząd sypią się na niego ,,pytaj wuja Google'', czy na anglojęzycznych słynne RTFM. A miało być tak łatwo, tak ,,dla każdego''. Czasem jeszcze użytkownik się broni mówi ,,ludzie luz'', ja tylko słyszałem że to fajny i łatwy system, ale nie chcę nawet poznawać pojęcia ,,Kompilacja, czy mógłby ktoś po prostu wyjaśnić krok po kroku jak włączyć akcelerację?'' i zaraz dostaje referaty o ,,wędce i rybie'' o tym że trzeba się nauczyć samemu wyszukiwać informacji itp. Więc sfrustrowany użytkownik wraca na ukochanego Windowsa i wyobraźcie sobie co myśli gdy gdzieś w prasie/internecie/telewizji znów usłyszy od jakiegoś ,,linuksowego guru'' hasło ,,Linux jest dla każdego, a wszyscy myślą, że jest trudny bo jest inny od Windowsa''.
    Po prostu, nawiązując do tytułu tematu tu nie chodzi tylko o podejście użytkowników zamkniętego oprogramowania do wolnego oprogramowania ale też o podejście użytkowników wolnego oprogramowania do zamkniętego.
Dlatego w całości zgadzam się z Usulem i jego postem na 1 stronie.

Ja sam mam 2 systemy na komputerze. Windows XP zawsze kroiłem nLitem, instalowałem, robiłem różne cuda w rejestrze i ustawieniach żeby było jak najszybciej, najlepiej najbezpieczniej i po tym zrobiłem obraz żeby nowa instalacja razem z tymi zmianami zajmowała mi ok 12min. Chcę Linuksa ze względu na to, że jestem maniakiem różnych usprawnień i zmian w systemie w celu jego jak największej optymalizacji (nie mylić z przyspieszeniem) a Linux jest do tego wprost stworzony. Poza tym lubię mieć władzę nad każdym aspektem komputera ale jeszcze brak wiedzy nie pozwala mi na to. Zacząłem więc od Suse i Minta, teraz siedzę na Debianie (najlepszy do nauki) ale moim celem jest Arch. Ale wciąż nie znalazłem dobrych odpowiedników niektórych programów w kwestii optymalnej obsługi (optymalnej = łatwość + szybkość + konkretne funkcje) typu foobar, IrfanView, Internet download manager, czy Directory Opus (jedynie Dolphin czy Konqueror mu dorównuje funkcjonalnością ale to wiąże się ze ściągnięciem dużej ilości pakietów). No i nie działa mi parę gier pod wine (Notrium, JazzJackrabbit, Postal1) więc nie przeszedłem (i pewnie nie przejdę) całkowicie na Linuksa (choć bardzo chciałbym).
Przepraszam, że tak się rozpisałem o sobie ale chciałem tu przedstawić że są różne powody, przez które wielu nie decyduje się na Linuksa i należy to zrozumieć. Bo czym innym jest proponowanie alternatywy, a czym innym namawianie i niezdrowy fanatyzm.

: 02 listopada 2009, 19:46
autor: Akkon
doman18 pisze:Brak dostatecznego wsparcia ze strony sterowników - główny i największy problem w Linuksie. Oczywiście to nie wina samego systemu ale nie mniej jednak jest to największym problemem. Owszem karty graficzne dorobiły się już instalatorów ale wciąż są one nieintuicyjne i często rozbijają się o ,,piekło zależności''. Dlatego w moim przypadku musiałem ściągać ,,apt-getem'' więc można uznać, że choć można to zrobić to jednak daleko mu do łatwości Windowsa.
Mam pod "opieką" 4 komputery z Debianem. Na żadnym z nich nieinstalowałem inaczej sterowników niż przez standardowe repozytoria. Oprócz grafiki i dźwięku mam jeszcze na tych komputerach: kartę telewizyjną, skaner i drukarkę. Poza skanem, który wymagał pewnego dodatkowego zabiegu, wszystko inne działo "z buta", bez "piekła zależności" i w instalacji było mniej skomplikowane niż sterowniki na Windows.

: 04 listopada 2009, 19:07
autor: grzesiek
Wiecie co, ostatnio miałem w pracy (wprowadzenie Linuksa na serwer) przykre doświadczenie. Linux spisuje się OK, ale ludzie - kiedyś bali się ognia dziś Linuksa :-(

: 09 listopada 2009, 14:12
autor: doman18
@Akkon
Chcesz powiedzieć że instalacja wszystkich tych rzeczy (oprócz skanera) odbyła się (mogła by się odbyć) tylko i wyłącznie za pomocą Adepta/Synaptica?

Poza tym chodzi mi także rzeczy jak montowanie dysków. Mamy 2 dyski. Gdy przeinstalowujesz Windowsa formatujesz c, instalujesz i po wstaniu systemu masz nowy system, a dysk D:\ nienaruszony. Natomiast w Linuksie nie dostaniemy się do drugiego dysku z danymi dopóki nie umieścimy wpisu w odpowiednim pliku konfiguracyjnym lub w ostateczności nie będziemy montować ręcznie. Sam nie wiem co jest trudniejsze dla człowieka, który na co dzień zajmuje się np. malarstwem, maklerstwem czy rolnictwem.
Druga sprawa SAMBA. Znajomy mojego ojca, który mieszka na wsi, ostatnio pożyczył ode mnie numer KSEekspert dotyczący sieci bo potrzebna mu była wymiana plików między jego laptopem, a komputerem syna. Oczywiście poradził sobie bo w Windowsie sprowadza się to do ustalenia jednej grupy roboczej i kliknięcia prawym przyciskiem na katalog. Natomiast konia z rzędem temu kto przekonałby tego gościa do przesiadki na Linuksa po tym jak pokazałby, jak taką konfiguracja przebiega w Linuksie.

@Grzesiek
Wielu użytkowników Windowsa jest idiotycznie uprzedzona do Linuksa. Owszem, wielu z nich przez sytuację przytoczonego przeze mnie użytkownika ale też jest bardzo dużo osób którzy fanatycznie gnoją Linuksa przez zasłyszane plotki, niedoinformowanie albo po prostu głupi konserwatyzm. Aż włos się czasem jeży gdy słyszy się ich argumenty. Najczęstsze te, które ja słyszę to:

1. "Jest za dużo dystrybucji. Powinno się skupić na 3-4 dystrybucjach i je dopracowywać zamiast trwonić pracę nad kolejną nową"

Jest w tym ziarnko prawdy, ale tylko małe. Otóż pomijając fakt że sama licencja powoduje takie zróżnicowanie i biorąc pod uwagę kontrargument że taka różnorodność pozwala na dobranie dystrybucji do swoich indywidualnych potrzeb należy zdać sobie sprawę, że podczas powstawania nowych dystrybucji rodzi się wiele dobrych rozwiązań i pomysłów. I uważam, że jest bardziej prawdopodobne że powstanie dystrybucja, która zbierze najlepsze elementy z nich (łatwość, szybkość, stabilność itp.) niż żeby takie rozwiązania powstały w wyniku pracy nad jedną dystrybucją. To, że ktoś mówi, że dystrybucji jest za dużo, świadczy o tym, że nie poznał wielu z nich i nie wie co każda wnosi dobrego.

2. "Linux jest znacznie mniej wydajny i szybki niż Windows XP. Nie da się go uruchamiać na starych maszynach, na których Windows XP działa".
Trzeba tym, którzy tak krzyczą o tej szybkości zadać pytanie, czy jeżeli mieliby PII300MHz 64MB ram i Voodoo3 8mb czy przypadkiem nie krzyczeli by tego samego o Windows XP w porównaniu z Windows98se. To tak jakby mówić że maluch jest lepszy od mercedesa bo jest mniejszy, zwrotniejszy, mniej pali i tańszy. Czyli, ostatecznie, jeżeli już porównujemy wydajnościowo np. Windows XP i np. Ubuntu, to należy brać pierwsze Ubuntu z 2004, czyli wtedy gdy wyszedł sp2 nadający ostateczny kształt Windows XP, a nie najnowsze Ubuntu tworzone z myślą o znacznym postępie technologicznym. Jeżeli jednak wzięlibyśmy pod uwagę najnowsze Ubuntu to należałoby go porównywać już z Windowsem Vistą i wtedy można by dokładnie zobaczyć, który system lepiej chodzi na starych maszynach. ¦wiat idzie do przodu, pojawiają się nowe sposoby realizacji pewnych problemów, które wcześniej też były dobre ale nie brane pod uwagę tylko ze względu na zasobożerność. Skoro teraz mamy lepszy sprzęt, czemu mamy tego sposobu nie wykorzystać nawet jeżeli pochłonie kilka MB więcej ramu?
Oczywiście pominąłem tutaj tak ważny aspekt jak dystrybucje specjalnie na stare kompy, optymalizację demonów i mało zasobożerne menadżery okien.

3. "Linux jest trudny" - najczęstszy argument. Owszem jest w tym spora doza prawdy o której mówiłem w poprzednim poście. Ale nieraz jest tak że ludzie nie są zaawansowanymi użytkownikami komputera i pingwin by im w zupełności wystarczył. I strasznie ciężko im przetłumaczyć że oni tak naprawdę boją się nieznanego a nie czegoś trudnego tak jak wspomniałeś grzesiek.

Konkluzja jest taka, że jak najmniej jest wskazany fanatyzm z obu stron użytkowników. Linuksowcy powinni ostrożniej wychwalać Linuksa, a windowsowcy nie ulegać uprzedzeniom.

: 10 listopada 2009, 10:58
autor: Ister
doman18 pisze:@Akkon
Poza tym chodzi mi także rzeczy jak montowanie dysków. Mamy 2 dyski. Gdy przeinstalowujesz Windowsa formatujesz c, instalujesz i po wstaniu systemu masz nowy system, a dysk D:\ nienaruszony. Natomiast w Linuksie nie dostaniemy się do drugiego dysku z danymi dopóki nie umieścimy wpisu w odpowiednim pliku konfiguracyjnym lub w ostateczności nie będziemy montować ręcznie. Sam nie wiem co jest trudniejsze dla człowieka, który na co dzień zajmuje się np. malarstwem, maklerstwem czy rolnictwem.
Ehh, jak często przeinstalowujesz Linuksa? Bo ja... w zasadzie nigdy, chyba że dopiero go instalację i coś totalnie skopię. Zdarza się. Ale jak już działa, to działa. Myślenie Windowsowe i to bardzo złe. System nie jest od tego, żeby go co chwila instalować.
To raz.
Dwa - przy instalacji możesz normalnie wskazać lokalizację partycji i wybrać opcję ,,nie zmieniaj zawartości" czy jakoś tak. Masz dostęp bez żadnych ,,magicznych" wpisów. Tak jak w Windowsie.
doman18 pisze:Druga sprawa SAMBA. Znajomy mojego ojca, który mieszka na wsi, ostatnio pożyczył ode mnie numer KSEekspert dotyczący sieci bo potrzebna mu była wymiana plików między jego laptopem, a komputerem syna. Oczywiście poradził sobie bo w Windowsie sprowadza się to do ustalenia jednej grupy roboczej i kliknięcia prawym przyciskiem na katalog. Natomiast konia z rzędem temu kto przekonałby tego gościa do przesiadki na Linuksa po tym jak pokazałby, jak taką konfiguracja przebiega w Linuksie.
Po pierwsze - samba jest natywną technologią Windowsa, więc trudno się dziwić, że jej konfiguracja jest pod Windowsem prosta, choć pod Linuksem naprawdę nie jest gorzej (w domyślnie zainstalowanym Gnome, przynajmniej jeśli chcę podłączyć się do udostępnionego katalogu na innym komputerze, a to moim zdaniem wystarczy).
Po drugie na Linuksie istnieje szereg innych rozwiązań możliwych do zastosowania, bezpieczniejszych i równie łatwych do zastosowania co Windowsowa samba. (NFS, FTP, ewentualnie z SSH - czyli SCP). Ich uruchomienie jest o wiele łatwiejsze na Linuksie niż na Windowsie (a to są standardy). Dość powiedzieć, że do uruchomienia (mało bezpiecznego) FTP wystarczy doinstalowanie jednej paczki (SYNAPTIC!)
doman18 pisze:@Grzesiek
2. "Linux jest znacznie mniej wydajny i szybki niż Windows XP. Nie da się go uruchamiać na starych maszynach, na których Windows XP działa".
Trzeba tym, którzy tak krzyczą o tej szybkości zadać pytanie, czy jeżeli mieliby PII300MHz 64MB ram i Voodoo3 8mb czy przypadkiem nie krzyczeli by tego samego o Windows XP w porównaniu z Windows98se.(...)
Ja bym do tematu zupełnie inaczej podszedł. Linuksa przy odrobinie chęci da się uruchomić na starszych maszynach. Oczywiście trzeba instalować go świadomie. Ale można mieć najnowszego Debiana na przykład na starym laptopie z procesorem 1GHz i pamięcią 376 MB (jeszcze współdzieloną z grafiką) i działać na nim bez większych problemów. Windows takich możliwości nie daje.

: 12 listopada 2009, 20:49
autor: knoppix25
Bardzo fajna dyskusja i bardzo merytoryczna.
Nie czytałem wszystkich postów ale znaczną większość. Wszyscy macie racje o nakładach na programy pod Linuksem, o walce gigantów typu Microsoft, czy koncerny antywirusowe.

Używam Linuksa na laptopie. na którym pracuję. Mam Ubuntu 9.10, mam też serwer z danymi, gdzie działa Debian Lenny 5.0. Zainteresowałem się te freenasem i jest to świetne oprogramowanie.

Powiem, że nie wyobrażam sobie świata bez Linuksa. Wielu ludzi myśli, że Windows to wszystko, a Linuksa używa garstka napaleńców co się nudzą.

Nie wiedzą, że w przełącznikach, ruterach, centralach telefonicznych, dekoderach i odtwarzaczach tv, centralach alarmowych, wszędzie tam jest Linux okrojony, czy zmodyfikowany bardziej lub mniej ale Linux. Więc użytkowników bezpośrednich i pośrednich Linuksa jest tyle samo co Windowsa. Tylko ci co mają Windowsa myślą, że na ich komputerach świat się kończy.

Cóż mogę dodać, oczywiście wszyscy piszą, że Windows jest intuicyjny. Nie zgodzę się z tym, jak w Windows XP się połapałem przez lata tak w Windows Viście i Windows7, a szczególnie w Windowsie Viście miałem ostatnio duży problem aby udostępnić folder w sieci dla użytkowników bez hasła. Paranoja, nie poradziłem sobie, żal. Usiadłem do systemu, który ma być łatwy i intuicyjny, ja człowiek z doświadczeniem i sobie po prostu nie poradziłem. Może już nie należę do świata Windowsa. Wiem jedno, niech Microsoft wymyśla kolejne wynalazki i wciska idiotom za duże pieniądze, a oni niech się cieszą. Ja nie kupię systemu za 450zł aby za rok wyszedł ten sam poprawiony i abym musiał wydać kolejne 450 zł. Wolę jak mój system tworzą ludzie o otwartych umysłach, rozwijając świat IT. A powiedzcie mi dlaczego Microsoft mając do dyspozycji taką kasę i takich informatyków, o światowej renomie, nie może wydać systemu bez rażących błędów, tylko z każdym Windowsem są takie wpadki? Ja nie zawiodłem się na Linuksach nawet w wersji RC, a o stabilnych dystrybucjach to w ogóle nie ma opcji wpadki. Jak widać ubogi krewny ale mądry jest lepszy niż próżny wuj z za oceanu. Pozdrawiam wszystkich na licencji GPL.

: 13 listopada 2009, 20:02
autor: Akkon
doman18 pisze:@Akkon
Chcesz powiedzieć że instalacja wszystkich tych rzeczy (oprócz skanera) odbyła się (mogła by się odbyć) tylko i wyłącznie za pomocą Adepta/Synaptica?
Instalacja wszystkich tych "rzeczy" (łącznie ze skanerem) odbyła się przy pomocy jednego konsolowego polecenia aptitude install pakiet (ale można też w nakłądkach graficznych, jak ktoś woli więcej klikania ]http://debian.linux.pl/viewtopic.php?t=10222&[/url]
doman18 pisze:Gdy przeinstalowujesz Windowsa formatujesz c, instalujesz i po wstaniu systemu masz nowy system, a dysk D:\ nienaruszony. Natomiast w Linuksie nie dostaniemy się do drugiego dysku z danymi dopóki nie umieścimy wpisu w odpowiednim pliku konfiguracyjnym lub w ostateczności nie będziemy montować ręcznie. Sam nie wiem co jest trudniejsze dla człowieka, który na co dzień zajmuje się np. malarstwem, maklerstwem czy rolnictwem
Ja od czasu gdy zainstalowałem Debiana nie znam pojęcie "przeinstalowywanie systemu", a instalowałem jeszcze Etcha.
Przy wyborze parametrów instalacyjnych możemy dokładnie określić, które dyski mają być montowane i czy należy je formatować.
Edycja /etc/fstab, to z kolei banał.