Backup. Clonezilla, problem z partycją NTFS
: 23 stycznia 2019, 08:37
Witam.
Od wielu lat, do ręcznego (okazjonalnego) backupu zarówno Linuksów jak i Windowsów używam Clonezilli. Wcześniej używałem dosowego Ghosta, który jednak nie radził sobie z Linuksami (po przywróceniu dysku Linuksy nie chciały startować, z Windowsami nie było problemu). Potem zacząłem używać Clonezillę. W jej jednak przypadku najbardziej uciążliwe jest to, że nie potrafi ona przywrócić dysku / partycji, jeśli rozmiar dysku różni się w jakikolwiek sposób (ograniczenie, z którym pozostaje mi żyć).
Wczoraj jednak miałem spore problemy ze zrobieniem całego dysku (dual boot), który składał się z:
sda1: 500MB (Windows reserver)
sda2: 80GB NTFS (Win 10)
sda3: 80GB NTFS (Dane)
sda4: 80GB ext4 (tu akurat Ubuntu 18.04, ale równie dobrze mógłby być Debia)
reszta swap.
Problemem była partycja sda3. Windowsowi oczywiście nie robiła żadnych problemów. Do Linuksa montowała się wyłączenie jako ro, bo mount twierdził, że może być w trybie hibernacji. Bzdura, bo to partycja na dane, ona hibernacji nie podlega, po drugie hibernacja na tym systemie ręcznie wyłączona.
No ale nic, ntfsfix /dev/sda3 skutecznie rozwiązał problem (znalazł, naprawił problem "hibernacji"). Od tej pory nie było już problemów z zamontowaniem sda3 w trybie rw. Zapis i odczyt na Linuksie bezproblemowy.
A mimo to... Clonezilla (bootowana z pendrive-a, a więc przed startem jakiegokolwiek systemu) podczas sporządzania backupu całego dysku (savedisk) pomijała backup partycji sda3, twierdząc, że się nie da (znowu jakiś unknown state / full / hibernate) cuda wianki. Z poziomu linii poleceń clonezilli znów uruchamiam ntfsfix /dev/sda3, ale tym razem pakiet twierdzi, że /dev/sda3 jest całkowicie zdrowa, NTFS w porządku i żadna akcja nie jest potrzebna. Więc co u licha?
Lekcja na przyszłość, partycję na dane (tak by zarówno Windows jak i Linux mogły z niej korzystać) formatować jako ext4, a Windowsowi sterowniki NTFS wrzucić (podobno są jakieś dobre). Skończą się cyrki z NTFS-ami. Pozostanie oczywiście NTFS z samym Windowsem, ale tu akurat Clonezilli nic wczoraj nie przeszkadzało.
Ktoś kojarzy podobny problem / sytuację, wie o co chodziło / mogło chodzić Clonezilli?
Jakaś alternatywa dla Clonezilli i Ghosta? Tylko nie jakieś g... co się ślimaczy (g...nianych backuperów jest od groma). Ja potrzebuję coś co wesprze pełną przepustowość współczesnych wersji SATA, oraz sieć (wsparcie dla sieciówek Gigabit Ethernet) oraz potrafi robić backupy bezpośrednio na zdalny zasób samby (Ghost nie potrafi, ma jakiś tam swój specjalny serwer, ale toporne to jest, ma umieć robić backup na sambę, kropka. Nie potrafi, jako rozwiązanie odpada).
Clonezilla jest teoretycznie świetna, gdyby nie opisane wyżej cyrki, i konieczność zastosowania identycznego rozmiaru dysku (najlepiej tego samego modelu) podczas przywracania systemu na inny dysk (np. po sprzętowej awarii dysku pierwotnego).
Od wielu lat, do ręcznego (okazjonalnego) backupu zarówno Linuksów jak i Windowsów używam Clonezilli. Wcześniej używałem dosowego Ghosta, który jednak nie radził sobie z Linuksami (po przywróceniu dysku Linuksy nie chciały startować, z Windowsami nie było problemu). Potem zacząłem używać Clonezillę. W jej jednak przypadku najbardziej uciążliwe jest to, że nie potrafi ona przywrócić dysku / partycji, jeśli rozmiar dysku różni się w jakikolwiek sposób (ograniczenie, z którym pozostaje mi żyć).
Wczoraj jednak miałem spore problemy ze zrobieniem całego dysku (dual boot), który składał się z:
sda1: 500MB (Windows reserver)
sda2: 80GB NTFS (Win 10)
sda3: 80GB NTFS (Dane)
sda4: 80GB ext4 (tu akurat Ubuntu 18.04, ale równie dobrze mógłby być Debia)
reszta swap.
Problemem była partycja sda3. Windowsowi oczywiście nie robiła żadnych problemów. Do Linuksa montowała się wyłączenie jako ro, bo mount twierdził, że może być w trybie hibernacji. Bzdura, bo to partycja na dane, ona hibernacji nie podlega, po drugie hibernacja na tym systemie ręcznie wyłączona.
No ale nic, ntfsfix /dev/sda3 skutecznie rozwiązał problem (znalazł, naprawił problem "hibernacji"). Od tej pory nie było już problemów z zamontowaniem sda3 w trybie rw. Zapis i odczyt na Linuksie bezproblemowy.
A mimo to... Clonezilla (bootowana z pendrive-a, a więc przed startem jakiegokolwiek systemu) podczas sporządzania backupu całego dysku (savedisk) pomijała backup partycji sda3, twierdząc, że się nie da (znowu jakiś unknown state / full / hibernate) cuda wianki. Z poziomu linii poleceń clonezilli znów uruchamiam ntfsfix /dev/sda3, ale tym razem pakiet twierdzi, że /dev/sda3 jest całkowicie zdrowa, NTFS w porządku i żadna akcja nie jest potrzebna. Więc co u licha?
Lekcja na przyszłość, partycję na dane (tak by zarówno Windows jak i Linux mogły z niej korzystać) formatować jako ext4, a Windowsowi sterowniki NTFS wrzucić (podobno są jakieś dobre). Skończą się cyrki z NTFS-ami. Pozostanie oczywiście NTFS z samym Windowsem, ale tu akurat Clonezilli nic wczoraj nie przeszkadzało.
Ktoś kojarzy podobny problem / sytuację, wie o co chodziło / mogło chodzić Clonezilli?
Jakaś alternatywa dla Clonezilli i Ghosta? Tylko nie jakieś g... co się ślimaczy (g...nianych backuperów jest od groma). Ja potrzebuję coś co wesprze pełną przepustowość współczesnych wersji SATA, oraz sieć (wsparcie dla sieciówek Gigabit Ethernet) oraz potrafi robić backupy bezpośrednio na zdalny zasób samby (Ghost nie potrafi, ma jakiś tam swój specjalny serwer, ale toporne to jest, ma umieć robić backup na sambę, kropka. Nie potrafi, jako rozwiązanie odpada).
Clonezilla jest teoretycznie świetna, gdyby nie opisane wyżej cyrki, i konieczność zastosowania identycznego rozmiaru dysku (najlepiej tego samego modelu) podczas przywracania systemu na inny dysk (np. po sprzętowej awarii dysku pierwotnego).